Więc... Wysiliłam się i napisałam kolejny rozdział. Jest trochę krótszy niż zwykle, ale chciałam coś dodać, żebyście nie musiały tak długo czekać. Powinnam w tym czasie się uczyć, ale cóż... Mam w tym tygodniu 5 sprawdzianów i jeszcze na żaden nie umiem kompletnie nic. Módlcie się o mnie.
_____________________________________________
Dopiero gdy stanęłam przed potężnymi mahoniowymi drzwiami,
zrozumiałam powagę sytuacji. Malik wyznał mi całą prawdę o swojej pracy,
działalności w sekcie, czy jak to tam się nazywa. Może przecież stwierdzić, że
wiem zdecydowanie za dużo. No a wtedy jedynym wyjściem jest pozbycie się osoby,
która wie zbyt wiele. Czyli… Możliwe, że już nie wyjdę stąd żywa. Tak, to
bardzo zachęcające i motywujące. Zebrałam się w sobie i nacisnęłam mały
przycisk po lewej stronie drzwi. Usłyszałam przygłuszony dźwięk dzwonka i po
chwili także ciche kroki. Drzwi uchyliły się, a zza nich wyłonił się nie kto
inny, tylko Zayn. Zaprosił mnie gestem ręki do środka, więc zrobiłam kilka
kroków do przodu. Zaczęłam ściągać buty, ale chłopak powiedział, że mam tego
nie robić, ponieważ „i tak jest tu brudno”. Oczywiście zignorowałam go i
dokończyłam swoją czynność, na co Zayn zareagował jedynie zaciśnięciem szczęki.
Po chwili brunet ruszył w głąb mieszkania, a ja podążyłam grzecznie za nim.
Poprowadził mnie do salonu, który swoją drogą był przepięknie urządzony. Jak
dla mnie, może było tu zbyt dużo ciemnych barw, ale zdecydowanie pasowało to do
gustu właściciela mieszkania.
- Usiądź. – chłopak wskazał na brązową sofę. – Chcesz się
czegoś napić?
- Tak, może wody. – powiedziałam siadając na wyznaczone
miejsce.
Zayn przegryzł dolną wargę i wyszedł z pomieszczenia.
Rozejrzałam się po pokoju, ale nie dostrzegłam nic podejrzanego. Żadnej broni,
noża, czy czegoś w tym rodzaju. Ogólnie szukałam rzeczy, którą mógłby mnie za
chwilę zabić. Chyba nie powinnam o tym myśleć, bo tylko nakręcam swoją
wyobraźnię. Po upływie kilku sekund, u mojego boku zmaterializował się Zayn, na
co zareagowałam cichym piśnięciem. Chłopak usadowił się obok mnie i podał mi
szklankę z przeźroczystą cieczą. Chciałm upić odrobinę, ale po krótkim
zastanowieniu jednak odłożyłam naczynie na stół. Mógł przecież mi tam coś
wsypać, prawda?
- Boisz się mnie? – spytał nagle z nieodgadnionym wyrazem
twarzy.
- Em… Zależy co chcesz ze mną zrobić? – przegryzłam wargę
wpatrując się w niego wyczekująco.
- Co masz na myśli? Zaprosiłem cię żeby pogadać, czy coś… -
odpowiedział lekko zmieszany.
- Ach, pogadać… O czym konkretnie? – uniosłam brwi.
- No nie wiem… Tak po prostu. Chyba… - zaczął się jąkać.
- Malik, powiesz mi, do cholery, o co ci chodzi? –
powiedziałam nie wytrzymując już dłużej tego napięcia.
- A czy zawsze musi o coś chodzić? – wstał i zarzucił
ramionami. – Chciałem normalnie porozmawiać, ale jak widać, z tobą się nie da!
- Chodzi o to, że z tobą się nie da! Ty zawsze masz jakiś
powód. Nigdy nie gadaliśmy normalnie, więc na co miałam liczyć? Że zaprosisz
mnie do siebie, wypijemy herbatkę, porozmawiamy o pogodzie i wszystko będzie w
porządku?
- Więc czego oczekiwałaś? – zapytał siadając z powrotem na
kanapie, tym razem trochę dalej ode mnie.
- Chyba nie chcesz wiedzieć. Brałam pod uwagę najczarniejsze
scenariusze. – uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Jakie na przykład?
- No wiesz, zabójstwo i te sprawy. – wywróciłam oczami.
- Zabójstwo? Czyli myślisz, że mógłbym cię zabić, tak?-
spytał marszcząc czoło.
- No raczej. A co, nie mógłbyś? Myślisz, że dlaczego jeszcze
nie napiłam się wody, którą mi przyniosłeś? Przecież cholernie chce mi się pić.
A jednak, woda może być zatruta, wolę nie ryzykować.
- Serio? Jest aż tak źle? – wymamrotał chłopak, opierając
łokcie na kolanach.
- Z czym? Z moim zaufaniem do ciebie? Tak, jest aż tak źle. –
odpowiedziałam.
Chłopak chwilę milczał. Zastanawiałam się, o co w tym
wszystkim chodzi. Dlaczego chciał się ze mną spotkać? I z skąd u niego to nagłe
zainteresowanie moją osobą? Tyle pytań, żadnej odpowiedzi.
- Okej. To może… Chodź ze mną. – Zayn zerwał się z miejsca i
zaczął iść w nieznanym mi kierunku.
Wzruszyłam tylko ramionami i podążyłam za nim. Po chwili
znaleźliśmy się w dość obszernej kuchni. Zayn poszperał chwilę w szafce, z
której po chwili wyciągnął czystą szklankę i butelkę pełną wody.
- Zobacz, ta butelka jeszcze nigdy nie była otwierana. –
wskazał na przedmiot trzymany w dłoni. – Masz, nalej sobie.
Zdziwiona przejęłam szklankę i butelkę z jego rąk i powoli
napełniłam naczynie. To trochę dziwne, ale niech będzie… Po chwili napiłam się
chłodnej wody, która rozlała się przyjemnie po moim przełyku.
- Chodź. – rzucił Zayn i skierował się w stronę schodów.
Ruszyłam za nim, nie mając bladego pojęcia co to ma wszystko
znaczyć. Gdy weszliśmy na piętro, znaleźliśmy się na dość długim korytarzu.
Chłopak otworzył pierwsze drzwi po lewej i szybko wszedł do pomieszczenia. Był
to niewielki pokój z pojedynczym łóżkiem i małą szafką. Wysunął szufladkę, z
której po chwili wyciągnął czarny pistolet. Moje serce stanęło, gdy mulat
podszedł do mnie ze spluwą wymierzoną prosto we mnie.
- Trzymaj. – powiedział i wepchał mi przedmiot do rąk.
Nie czekając na odpowiedź, chłopak wyminął mnie i wyszedł z
pomieszczenia. Jeszcze chwilę stałam osłupiała na środku pokoju, ale po chwili
otrząsnęłam się i wybiegłam na korytarz. Malik wychodził właśnie z jakiegoś
pomieszczenia, które znajdowało się na końcu tego przedpokoju. W jednym ręku
trzymał zwyczajny, nieduży pistolet, a w drugiej pokaźnych rozmiarów karabin. Stałam
na korytarzu jak wryta, czekając na dalszy rozwój akcji.
Zayn podszedł do mnie szybkim krokiem i wcisnął do moich
dłoni przyniesioną właśnie broń.
- To wszystko. Schowaj to gdzie chcesz. – chłopak zastanowił
się chwilę. – Kurwa, jeszcze noże. Chodź do kuchni.
- Nie, Zayn. Nie trzeba. Okej, rozumiem, nie zabijesz mnie.
– uśmiechnęłam się w jego stronę.
- To dobrze. Także ten… - podrapał się po karku. – Idziemy
na dół?
- Pewnie. Ale czekaj… Gdzie ja mam to wszystko dać? –
spytałam pokazując głową na arsenał zgromadzony w moich rękach.
- Schowaj. Tak żebym nie znalazł. Powiesz mi jak będziesz
wychodzić, okej?
- Dobra. – wyszczerzyłam się. – To idź już na dół.
Zayn uśmiechnął się lekko i zbiegł po schodach. Po chwili
zastanowienia wybrałam trzeci pokój po prawej, który okazał się zwykłym pokojem
gościnnym. Podwójne łóżko, szafa, stolik. Za dobrą skrytkę uznałam miejsce pod
łóżkiem, więc właśnie tam ukryłam wszystkie trzy pistolety. Wychodząc
sprawdziłam, czy aby na pewno ich nie widać. Okazało się, że są ukryte
doskonale, więc zadowolona zeszłam na dół. Zayn siedział na sofie i wpatrzony
był w telewizor. Podeszłam bliżej i usiadłam obok niego. Chłopak odwrócił się i
posłał mi delikatny uśmiech, po chwili wracając jednak do poprzedniej
czynności.
- Co robimy? – spytałam od niechcenia.
- Nie wiem co się robi na takich… zwykłych spotkaniach. –
powiedział i delikatnie się zarumienił. Bardzo delikatnie.
- No wiesz, możemy na przykład pooglądać jakiś fajny film,
zjeść coś, zamówić pizzę, poopowiadać sobie jakieś zabawne historie, porobić
śmieszne zdjęcia, pójść na spacer… - zaczęłam wyliczać na palcach.
- To może film i pizza? – zaproponował chłopak.
- Pasuje. – odpowiedziałam ochoczo.
Zayn spuścił wzrok, po czym wyciągnął z kieszeni komórkę.
- Jaką chcesz pizzę? – zapytał spoglądając na mnie.
- Obojętnie.
Malik wzruszył ramionami i wybrał numer pizzerii.
- Dzień dobry, chciałbym zamówić pizzę. Tak… 13. Dobrze…
Oczywiście. Backstreet 28/5… Do widzenia.
- I jak?- spytałam.
- Wiesz co? Chyba pierwszy raz zamawiałem pizzę. Zawsze
robili to chłopaki z zespołu. – zaśmiał się. – Zamówiłem numer 13. Nie wiem
jaka to.
- Aha, czyli wybierałeś w ciemno?- przymrużyłam oczy.
- Tak, lubię ryzyko. – Zayn pokiwał głową zamyślony, po czym
zaczął się śmiać.
Poszłam w jego ślady i również zaczęłam się śmiać. Następnie
„wspólnie” wybraliśmy film, który będziemy oglądać. Wspólnie, czyli kłóciliśmy
się o to jakieś 15 minut. W końcu stanęło na jakimś horrorze, którego oboje nie
chcieliśmy zobaczyć. W końcu dotarła do nas również pizza, która z resztą
okazała się najlepsza rzeczą, jaką kiedykolwiek jadłam. Zayn także był nią
zachwycony, więc nasz posiłek zniknął z kartonu w przeciągu jakichś pięciu
minut. Skończyło się na tym, że nie mieliśmy prowiantu jeszcze przed
rozpoczęciem się filmu.
- Dobra, włączam. – zapowiedział mulat.
Usadowiliśmy się wygodnie na sofie i zaczęliśmy oglądać. Nie
lubię filmów, które opowiadają o historiach, jakie mogłyby się zdarzyć w
rzeczywistości. Jakiś morderca zabija ludzi przed ich domami. A potem zanosi
ich do jakiejś brudnej piwnicy, kroi martwe ciała, wkłada do zamrażarki i w
końcu je zjada. Przecież to nie jest normalne.
- Nie chcę tego oglądać. – wymamrotałam zasłaniając twarz
dłońmi.
- Czemu? – spytał zdziwiony Zayn.
- Jak ja wrócę do domu wiedząc, że w każdym momencie może
mnie zaatakować jakiś psychopata?
- Możesz spać tutaj. – powiedział chłopak cicho.
- Nie, dziękuje. Nie chcę ci robić problemu. Wiesz, mam
przecież auto i w ogóle. Nikt mnie chyba nie zabije jak będę jechać autem, co
nie? A poza tym to tylko zwykły film, prawdopodobieństwo, że takie coś może
zdarzyć się w prawdziwym życiu jest bardzo małe, więc…
- Nadal się mnie boisz? – przerwał mi moją wypowiedź.
- Nie, tylko… Ostatnio za często sypiam u innych ludzi. Nie
po to kupiłam sobie mieszkanie, żeby sypiać u znajomych. – westchnęłam.
- Tak, a u kogo tak często sypiasz? – spytał unosząc brwi.
- To znaczy, nie tak znowu często. No spałam już u twoich
rodziców i u Harry’ego. A nie powinnam, bo przecież bardzo krótko was znam.
- No tak… Ale chyba bezpieczniej będzie jak zostaniesz na
noc tutaj. Na dworze jednak może ci się coś stać, a u mnie… Ukryłaś wszystkie
moje spluwy, nie ma szans, żeby cię zabił. – zaśmiał się. – Uwierz mi, będziesz
tu bezpieczna.
- Ale ja nawet nie mam żadnych ciuchów na przebranie,
kosmetyków…
- Dam ci coś. Nie martw się, to tylko zwykła nocka u
znajomego. – zachęcał mnie chłopak.
- No… Dobrze. Niech ci będzie. – w końcu uległam.
Gdy spojrzałam w oczy Zayn’a, dostrzegłam w nich coś
niezwykłego. Coś na kształt szczęścia, radości. Czy to możliwe, że cieszył się
z powodu mojej obecności? Może coś sobie
uroiłam. W każdym bądź razie, nie wróciliśmy już do oglądania filmu. Zamiast
tego powędrowaliśmy do kuchni, w celu przygotowania jakiejś kolacji.
- Okej, powiem to od razu. Kompletnie nie umiem gotować. –
zaczął Zayn.
- No to mamy problem, bo ja też. – zaśmiałam się. – Jedyne co
potrafię zrobić to jajecznica i kanapki. Robię też wyśmienitą kawę i herbatę.
- Kanapki brzmią nieźle. I do tego może herbata? – Zayn oparł
się tyłem o blat.
- Pewnie. – uśmiechnęłam się szeroko.