Strony

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 26



Gdy się obudziłam, poczułam jakiś dziwny ciężar na mojej talii. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek miałam szansę zobaczyć. Słodko śpiący Zayn z lekko rozchylonymi ustami i rozczochranymi włosami. Uśmiechnęłam się pod nosem i palcem wskazującym dotknęłam jego dolnej wargi. Przejechałam wzdłuż linii jego szczęki, na końcu dotykając ciemnych włosów. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Czy to coś znaczy?
Powoli zdjęłam jego ciężką rękę z mojego ciała i wysunęłam się spod pościeli. Na szczęście się nie obudził, więc osiągnęłam mój cel. Wygląda tak pięknie gdy śpi, nie chcę tego popsuć. Gdy pościel już na mnie nie spoczywała, moje ciało ogarnął chłód. Boże, dlaczego jest tutaj tak zimno? Czuję się jakbym była na dworze i to w środku zimy. Wyszłam na paluszkach na korytarz, a potem szybko zbiegłam po schodach. Wleciałam do salonu w  poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym się okryć. W końcu dostrzegłam koc, który leżał złożony w kostkę na jednym z foteli. Szybko się nim opatuliłam i ruszyłam do kuchni. Gdy już się tam znalazłam, zaczęłam następne poszukiwania. Tym razem moim celem stało się mleko. Oczywiście znajdowało się w lodówce, co raczej jest normalne. Wyciągnęłam z szafki szklankę i nalałam do niej białej cieczy. Odstawiłam karton na miejsce i odwróciłam się tyłem do blatu, opierając się o niego. Po chwili usłyszałam głośne kroki na schodach. Do pomieszczenia wbiegł Zayn z raczej przerażoną miną.
- Nigdy więcej tego nie rób. – wycedził podkreślając każde słowo.
- Czego? – zaśmiałam się zdziwiona.
- Obudziłem się, a ciebie przy mnie nie było! Już myślałem, że sobie poszłaś, coś ci się stało, albo jeszcze Bóg wie co! – chłopak zaczął panikować.
- Hej, spokojnie. Ja tylko zeszłam się napić. – uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Mogłaś mnie obudzić! – wyrzucił ręce w górę, w geście oburzenia.
- Ale tak słodko spałeś… - zrobiłam minę szczeniaczka.
- Słodko? – zaśmiał się dźwięcznie.
- Słodko. – potwierdziłam. – No wiesz, wyglądałeś tak niewinnie i bezbronnie.
- Jesteś niemożliwa. – pokręcił głową. – Nalej mi mleka.
- Sam sobie nalej. – udałam zdegustowanie. – Nie jestem twoją służącą.
- Ale sobie nalałaś, więc mi też możesz.
- Nie. – skrzyżowałam ręce na piersi. – Chyba, że ładnie poprosisz.
Zayn uśmiechnął się zawadiacko i zaczął iść w moją stronę powolnym krokiem. Oczywiście zaczęłam gapić się na jego idealnie wyrzeźbiony tors, co na pewno nie uszło jego uwadze, ponieważ jego uśmiech tylko się poszerzył. Gdy był już krok ode mnie, upadł na dwa kolana i wydął dolną wargę, robiąc przy tym duże oczka. Wybuchłam śmiechem i odłożyłam swoją szklankę na blat.
- Wyglądam słodko? – spytał nie zmieniając pozycji.
- Zdecydowanie. – zaśmiałam się jeszcze głośniej.
Postanowiłam, że jednak tym razem mu się udało i naleję mu tego nieszczęsnego mleka. Odwróciłam się do niego tyłem i sięgnęłam do szafki, aby wyjąc szklankę. Napełniłam ją i z powrotem schowałam mleko do lodówki. Zayn zdążył w tym czasie wstać, więc podałam mu szklane naczynie, które opróżnił w ciągu kilku sekund.
- Co się mówi? – zapytałam unosząc brew.
- Dziękuję? – wymamrotał niezrozumiale.
- Właśnie tak. – zachichotałam cicho. – Mam do ciebie bardzo ważne pytanie.
Jego mina w jednej chwili zrzedła i na twarzy pojawił się grymas.
- Dlaczego, do cholery, jest tu tak zimno? – zarzuciłam ramionami.
- Ach, o to chodzi. – rozpromienił się. – Ogrzewanie włączają dopiero o 9.00. A jest… 7.38.
-To wiele wyjaśnia. W takim razie wracam do mojego domu i będę spać dalej. – skierowałam się w stronę schodów.
- Spać? – zdziwił się.
- No tak. Jest mi zimno, a pod kołdrą jest cieplutko. – wzruszyłam ramionami nie zatrzymując się.
Wbiegłam po schodach, zebrałam moje ciuchy i weszłam do łazienki. Szybko się ubrałam, a ciuchy Zayna, które miałam na sobie wrzuciłam do kosza na pranie.  Gdy wyszłam na korytarz, Zayn stał oczywiście na środku i bacznie mi się przyglądał.
- Musisz iść? – spytał drapiąc się po głowie.
- Nie muszę, ale jest mi naprawdę zimno. A ja nienawidzę zimna. – skrzywiłam się, wymijając chłopaka i zbiegając po schodach.
Usłyszałam jego kroki tuż za mną, więc tylko przyspieszyłam i zaczęłam ubierać buty.
- A nie możesz spać u mnie? – zaczął marudzić.
- Pewnie masz dużo spraw na głowie, nie chcę ci przeszkadzać.
- Ale przecież możesz tu być w czasie gdy ja będę załatwiał te sprawy.  – podszedł bliżej mnie.
- Zayn, mam swoje mieszkanie. Nie będę czuć się dobrze przebywając tu, podczas gdy ciebie tu nie będzie. Masz swoje życie, ja mam swoje. Przecież możemy spotkać się wieczorem, prawda?
- Tak? – spytał spoglądając na mnie.
- No pewnie, że tak. Sądziłeś, że już do ciebie nie przyjdę, czy jak? – zaśmiałam się.
- Wiesz, myślałem, że… Że już nie będziesz chciała się ze mną spotkać. – podrapał się nerwowo po karku.
- Przestań głuptasie. – uśmiechnęłam się szeroko. – Zadzwoń do mnie potem. Umówimy się jeśli chcesz. Dobrze?
- Dobrze. – na jego twarzy zagościł nieśmiały uśmiech.
Gdy moje buty znalazły się już na stopach, podeszłam do Zayna i lekko go przytuliłam. Chłopak nieco się zdziwił, ale po chwili odwzajemnił gest.
- Do zobaczenia. – szepnął mi wprost do ucha.
Uśmiechnęłam się do siebie i wypuściłam go z objęć. Nacisnęłam klamkę i po chwili znalazłam się już na dworze. Było oczywiście niesamowicie zimno. Tak, zbliża się ta prawie najgorsza pora roku. Jesień. A jaka jest najgorsza? Oczywiście zima!
Podbiegłam do auta i szybko do niego wskoczyłam. Rozgrzałam ręce pocierając nimi o uda i odpaliłam silnik. Nacisnęłam pedał gazu i ruszyłam w stronę mojego mieszkania. Boże, jest 8.00 rano, a ja już na nogach. Tragedia.
Do domu dotarłam już po kilkunastu minutach. Po wejściu do mieszkania, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było wzięcie długiego prysznica. Przebrałam się w świeżą bieliznę i luźną koszulkę na krótki rękaw. Wskoczyłam do łóżka i po prostu zasnęłam.
***
Obudził mnie uporczywy dźwięk wydobywający się z telefonu. Wygramoliłam się z łóżka i podreptałam na korytarz, gdzie zostawiłam torebkę z tym cholernym urządzeniem. Na wyświetlaczu widać było imię Zayna.
- Słucham? – powiedziałam zaspana.
- Czyś ty oszalała?! – wrzasnął, na co odstawiłam telefon od ucha na kilka centymetrów. – Dzwonię do ciebie po raz 38 i  napisałem ci już ze sto esemesów! Mogłaś chociaż odpisać, dać jakiś znak życia! Zadzwonić i powiedzieć: „u mnie wszystko okej”, obojętnie! Wiesz jaki jestem zdenerwowany? Dostałem zawału serca przynajmniej pięć razy, o ile to w ogóle możliwe!
- Zayn, uspokój się. – wtrąciłam się. – Po prostu spałam.
- Spałaś!? Dziewczyno, nie masz pojęcia jak ja się o ciebie martwiłem!
- Martwiłeś się… - uśmiechnęłam się pod nosem. – Nie masz o co się martwić.
- Jeszcze raz zrobisz mi takie coś, a już nigdy nie wypuszczę cię z mojego mieszkania. Zrozumiano?
- I myślisz, że się ciebie posłucham? – zaśmiałam się. – Dobra, nie mam teraz czasu na rozmowy.
- A co jest takiego ważnego? – spytał nieco się uspokajając.
- No wiesz, muszę zjeść śniadanie, iść na siłownię i takie tam.
- Śniadanie? Jest prawie 15.00. – powiedział i założę się, że właśnie w tym momencie ma na twarzy przyklejony jakiś głupi uśmiech.
- Kurwa. Muszę kończyć. Pa.
Nie dałam mu szansy na powiedzenie czegokolwiek i szybko się rozłączyłam. Rzuciłam telefon gdzieś na podłogę i pognałam do sypialni. Wyciągnęłam z szafy ubrania , które po chwili na siebie włożyłam. Wzięłam także torbę, do której spakowałam rzeczy potrzebne na siłownię. Zabrałam jeszcze telefon, który leżał na podłodze w korytarzu i wybiegłam na zewnątrz. Wiał zimny wiatr, a słońce przysłonięte było przez ciemne chmury.
- Zajebiście. – mruknęłam sama do siebie.
***
Ćwiczenia na siłowni szły mi niesamowicie lekko. Miałam w sobie duże energii, co jest zapewne przyczyną dość długiego snu. Bardzo długiego snu. Po skończonym treningu wzięłam szybki prysznic w tym samym budynku i wypiłam butelkę wody. Przebrałam się w normalne ciuchy i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Hej, wiesz może, która jest godzina? – zaczepił mnie jakiś chłopak, gdy otwierałam samochód.
- Tak, chwilka. – spojrzałam na telefon. – 17.25.
- Dzięki. – nieznajomy uśmiechnął się do mnie ciepło. – Tak w ogóle jestem Nick.
- Alex. – podałam mu rękę, którą po chwili delikatnie uścisnął.
-Wiesz co… Zdaję sobie sprawę z tego, że praktycznie mnie nie znasz, ale miałbym do ciebie prośbę. Bo mój… kolega, ma niedługo urodziny. A ja nie mam zielonego pojęcia co mógłbym mu kupić. I pomyślałem sobie, że może byś mi… pomogła?
- Jasne. – uśmiechnęłam się szeroko. – Dlaczego nie. Może pójdziemy do galerii, skoro już tu jesteśmy?
- Kamień spadł mi z serca. Więc chodźmy.
Zaczęliśmy iść w stronę centrum handlowego, które znajdowało się tuż obok siłowni.
- No więc co lubi twój kolega? – zapytałam, gdy byliśmy już w środku.
-Tak właściwie, to on nie jest moim kolegą. – chłopak zarumienił się.
- A kim? – zdziwiłam się.
- Bo wiesz… On jest raczej kimś więcej niż tylko zwykłym kolegą. – powiedział speszony.
- Ach, rozumiem! Czyli jest twoim chłopakiem, tak? – zapytałam nadal uśmiechnięta.
- W sumie to tak. Jesteśmy ze sobą od niedawna. – Nick przeczesał swoje brązowe włosy. – Ale nie przeszkadza ci to?
- Co? Że wolisz chłopców? Przestań! Uważam, że to bardzo słodkie. – wyszczerzyłam się.
Nick zaczął opowiadać mi o swoim partnerze i z tego co usłyszałam, bardzo go kocha. Dowiedziałam się, że ma na imię Louis i lubi piłkę nożną. I wiele innych rzeczy, których nie jestem w stanie spamiętać.
- Louis kocha muzykę. Jest artystą. Kojarzysz One Direction? – pokiwałam głową. – Jest członkiem tego zespołu. Uwielbiam jak śpiewa. Ma cudowny głos.
Zaniemówiłam. Po prostu zaniemówiłam. Louis. Tomlinson. Jest. Kurwa. Gejem.
- Alex! Halo! Ziemia do Alex! – chłopak machał mi ręką tuż przed twarzą. – Wszystko okej?
- Co? Ach, tak jest okej. – obudziłam się z pewnego rodzaju transu. – Po prostu… Znam Louisa.
- Serio? To ekstra! Gdzie go poznałaś?
- Jakoś tak.. Nie wiem, nie pamiętam. Bo znam jego kolegę i on mnie poznał z Louisem i tak jakoś… - nie mogłam się wysłowić, ponieważ byłam jeszcze w niemałym szoku.
- Nieważne. Więc jak? Myślisz, że ta koszulka będzie dobra? Plus do tego tamta bransoletka?
- Tak, tak. Będzie idealnie. – uśmiechnęłam się.
Chłopak zapłacił za zakupy i wyszliśmy z ogromnego budynku.
- A kiedy on ma właściwie te urodziny? – zapytałam.
- Dopiero 24 grudnia, ale wolę mieć prezent już teraz. I tak muszę mu kupić coś jeszcze na gwiazdkę. Co za dureń rodzi się w Wigilię… - westchnął.
- Sam sobie wybrałeś takiego chłopaka. – zaśmiałam się.
- Tak, czasami się zastanawiam dlaczego akurat on. – zawtórował mi śmiechem.  – To ja się już będę zmywał. Dzięki za pomoc. Jestem ci winny kawę i ciasto. Masz tu mój numer i dzwoń kiedy tylko chcesz.
Nick wręczył mi karteczkę z ciągiem cyfr, który po chwili wbiłam do telefonu i zadzwoniłam. Chłopak również zapisał sobie mój numer, po czym pożegnaliśmy się i wsiadłam do auta.
Louis ma chłopaka. No po prostu zajebiście.

5 komentarzy:

  1. Okej.
    Kurwa zajebię Cię dziewczyno. Co Ty na to?

    KOOOOOOOOCCCCCHHHHHHAAAAAAAAAM ZAYNAAAA

    matko on jest przesłodkocudownouroczyomgomfgjajajajajajajajajaoraju
    aaaaaaa

    Cudowny rozdział. Naprawdę.
    Lubię Nicka, fajny z niego gość.
    Taa.

    I WIELKIE, PRZEOGROMNE SORRRRRRYYYYY

    dopiero teraz zauważyłam rozdział, który napisałaś tydzień temu ;((( jejku, wstyd mi strasznie :((( przepraszam <3
    W każdym razie, czytam KAŻDĄ notkę pod rozdziałem, nie martw się :) Strasznie mnie wciągnęła ta historia i szczerze mówiąc nie mogę się jej oprzeć XD tsa, gadanie,, nie umiem się wysławiać, wybacz.
    Dziękuję Ci za to, że mimo tego, iż nie masz ochoty na kontynuowanie bloga (rozumiem Cię, bo aktualnie czuję to samo ;-;) mimo wszystko piszesz dalej :) Mimo tych wszystkich problemów, dziękuje. Dziękuje. <3
    Na koniec powiem tyle: KOCHAM CIĘ
    Nie, nie Zayna, hahaha :3
    Dobranoc, weny skarbie, wierzę, że poradzisz sobie ze wszystkimi problemami :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O. My. Fucking. God. Ja. Pierdolę. Kurwa. Mać. O. W. Dupę. Jeża. Co. Do. Cholery? LOUIS MA CHŁOPAKA??? CO??? :O Nie no, świetnie to wymyśliłaś :D <3
    Kocham cię normalnie <3
    I jeszcze ten napady Zayna <3 Jak ja go kocham <3 On jest taki słodki i uroczy <3 Haha, ciekawe na jak długo :D
    Mam nadzieję, że tam u ciebie jest już lepiej <3

    Jeśli znajdziesz odrobinę czasu, żeby wpaść na bloga takiej jednej (mojego xD) to byłoby fajnie :D
    http://different-world-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh My Gosh! Nie spodziewałam się, że Nick jest chłopakiem Lou! Ale wydaje się być spoko. Już sobie wyobrażam tę rozmowę. Jejku! Nie mogę się doczekać następnego!! Dziękuje, że dodajesz!!
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do nagrody Libster Arward. Więcej na :
    http://stay-fanfiction-o-harrym-stylesie.blogspot.com/2014/07/libster-arward.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. O. My. Good. Nie wierze, jaki ZAJEBISTY rozdział <3 te napady złości Zayn'a. To było takie........no.......awwwwww, no ........ I ...... Mega,, urocze i słodziutkie <3 kocham twojego bloga. On jest taaaaaakk swwweeeet <3 pisz dalej <3 Nick ma chłopaka? jest gejem????!?!?!?! What ?!??! Nie ogarniam. Louis jest gejem?? Ma chłopaka?? Rozdział jak już pisałam ZAJEBISTY <3 awwwwww, kocham cię i twojego bloga

    OdpowiedzUsuń