Normalnie zaczęłabym sprzątać calutki dom, ale po co?
Wszystko jest idealnie czyste. No bo co mam niby robić siedząc cały dzień w
domu? Sprzątam, gotuje, rysuje, remontuje, sadzę kwiatki w ogródku… Cokolwiek,
żeby tylko zabić zbędny czas. Mam kupę kasy i żadnych znajomych. Ani jednego
przyjaciela. Jestem taka żałosna.
Wzięłam z lodówki karton mleka i puszkę z kocim jedzeniem.
Zabrałam to wszystko na dwór i skierowałam się w stronę niewielkiej szopki.
Napełniłam miseczki, które tam się znajdowały do pełna i zaczęłam nawoływać
kociaki słynnym „kici kici”. Już po chwili zjawiło się kilka kotów. Niektóre
już tutaj były, niektóre przyszły do mnie pierwszy raz i bały się podejść
bliżej. Dokarmiam koty odkąd pamiętam, przejęłam ten zwyczaj po mojej zmarłej
babci. Ona odeszła, a ja zostałam sama
z kotami.
Po chwili zabrałam pusty karton i skierowałam się w stronę
domu, po drodze wyrzucając go do śmietnika. Nagle usłyszałam warkot silnika,
więc pobiegłam szybko w stronę drzwi wejściowych. Gdy tylko zamknęłam je za
sobą, dobiegł mnie dźwięk samochodu wjeżdżającego na podjazd. Spojrzałam przez
okno na ganku, dopatrując osoby wysiadającej z auta. Swoją drogą, koleś ma
niezłe auto. Uwielbiam takie starsze samochody. A ta BMW, na moje oko model
E32, jest po prostu śliczna. Jezu, nie powinnam znać marek samochodów, jestem
dziewczyną. Ale tak to jest, jak się dorasta z chłopakami.
Aż podskoczyłam, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Wzięłam
kilka głębszych oddechów, żeby się uspokoić i nacisnęłam na klamkę. Chyba mogę
pominąć fragment opisujący jak przystojny jest ten chłopak, prawda? Jasne, że mogę.
- Harry Styles. – mój gość podał mi rękę, witając się.
- Rosalie Irwin. – odwzajemniłam gest, uśmiechając się przy
tym.
- Od tego Irwina? – spytał niedowierzając.
- Zależy którego. – roześmiałam się.
- Ashtona Irwina?
- Tak, ale ciii. – przystawiłam palec wskazujący do ust. –
On zapomniał, że ja istnieje.
- Jak to zapomniał? Kim dla niego jesteś? – zasypał mnie
pytaniami, na które nie miałam większej ochoty odpowiadać.
- Och, jestem tylko jego kuzynką. Ale to teraz nieważne.
Może wejdzie Pan w końcu do środka? – zapytałam unosząc brwi i zachęcając
chłopaka do wejścia gestem ręki.
- Pan? No bez przesady, aż tak stary nie jestem. – zaśmiał się
głośno, a mnie aż przeszły ciarki.
- No, może aż tak nie. Więc… Może wejdziesz? – posłałam
uśmiech w jego stronę.
Nie odpowiedział, tylko wszedł do środka i zaczął ściągać
buty.
- Hej, nie musisz ich ściągać. – powiedziałam.
- Przestań, jeszcze ci nabrudzę. – kontynuował rozwiązywanie
sznurówek.
- Przynajmniej będę miała co robić. – skomentowałam cicho,
tak żeby on nie usłyszał.
- Co? – ta, mogłam to zrobić jeszcze ciszej.
- Po prostu ich nie ściągaj.
Oczywiście Harry mnie nie posłuchał i ściągnął obuwie,
zostając w skarpetkach, tak samo jak ja.
- Jak sobie chcesz. – przewróciłam oczami. – Chodź,
obejrzysz dom.
- Dobrze. – przytaknął i podążył za mną.
Najpierw zaprowadziłam go do kuchni, która jest świeżo po
remoncie. To jedno z moich ulubionych pomieszczeń w tym domu, spędzam tu
naprawdę wiele czasu.
- To jest kuchnia jak widzisz i musisz wiedzieć, że ja tu
rządzę. – wyszczerzyłam się. – Oczywiście, gdybyś zdecydował się tu zamieszkać,
to będziesz mógł z niej korzystać. Trochę. Czasami.
- Czuje się uprzywilejowany. – pokazał rząd białych zębów,
przygryzając dolną wargę.
- I powinieneś. – wywróciłam oczami ze śmiechem,
przechodząc do głównego salonu. – Tutaj
jest największe pomieszczenie w tym domu, w sumie nie wiem czemu ono służy.
- A gdzie telewizor? – spytał rozglądając się.
- Nie mam telewizora. – wzruszyłam ramionami.
- Jak to nie masz telewizora? – wytrzeszczył oczy ze
zdziwieniem.
- Normalnie, jakoś nigdy o tym nie myślałam. Widocznie nie
jest mi potrzebny do życia. – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Boże. To nieco dziwne. I powiedz jeszcze, że nie masz
komputera i telefonu. – zaśmiał się.
- Właściwie to głupie pytanie, przecież jakoś musiałam umieścić
ogłoszenie na Internecie. I dzwoniłeś już do mnie. – wyszczerzyłam się
głupkowato.
- Ach, no tak… - chłopak speszył się spuszczając głowę i
chyba zauważyłam malutki rumieniec na jego twarzy.
- Chodź dalej. – zachichotałam i ruszyłam dalej. – Tu masz
łazienkę, jedną z dwóch na parterze. Na piętrze są jeszcze trzy. A na drugim piętrze
jest przy każdym pokoju. No nieważne.
- Dlaczego jest tu tyle łazienek? – zapytał marszcząc czoło.
- Jak widzisz, jest to bardzo duży dom. Czasami czuje się
jak księżniczka w wielkim, opuszczonym do tego, zamku. – westchnęłam, kierując
się w stronę pokoju gościnnego. – Okej, to jest pokój gościnny.
- Tu miałbym spać? – spytał oglądając wnętrze.
- Sądzę, że bardziej spodobają Ci się pokoje na górze. –
uśmiechnęłam się. – Ten pokój jest trochę… staroświecki.
Jeszcze przez jakieś pół godziny zwiedzaliśmy mój dom.
Zaprowadziłam Harry’ego na górę, gdzie pokazałam mu moją sypialnie, oraz pokój,
który najbardziej by się dla niego nadawał, jak sądzę.
- O tak, ten jest idealny. – uśmiechnął się szeroko,
oplatając wzrokiem średniej wielkości pomieszczenie z dużym łóżkiem i wyjściem
na taras.
- Więc jak? Decydujesz się na wynajęcie? – spytałam,
próbując ukryć nadzieje w głosie.
- Oczywiście, że tak. Właśnie takiego miejsca szukałem.
Cicho, spokojnie, na uboczu. Tu mnie chyba nie znajdą. – powiedział z
uśmiechem, przechadzając się po pokoju.
- Kto Cię nie znajdzie? – zmarszczyłam czoło zdziwiona jego
słowami.
- No jak to kto? Fotografowie, reporterzy i tak dalej… -
odpowiedział, jakby to było czymś oczywistym.
- Co? A czego oni od ciebie chcą? – nic z tego nie
rozumiałam.
- Halo, jestem sławny! – pomachał mi ręką przed oczami.
- Okej, pogadamy o tym kiedy indziej. – zrobiłam jakąś
dziwną minę, rozważając, czy aby na pewno ten chłopak jest zdrowy na umyśle. –
Chodź spisać umowę.
Nie kontynuowaliśmy rozmowy i faktycznie ustaliliśmy warunki
wynajmu, wszelkie koszty i inne nudne rzeczy. Pokazałam Harry’emu również
garaż, w którym może chować swoje auto, na co bardzo się ucieszył.
- To twój samochód? – spytał pokazując palcem na czarne BMW
zaparkowane w ogromnym garażu, który swoją drogą pomieściłby z pięć aut.
- Tak, ale rzadko nią jeżdżę. Ogólnie nie często opuszczam
tą posesję. – podrapałam się po karku nerwowo.
- Dziewczyno, wiesz co ty masz w garażu? – spytał zachwycony,
oglądając samochód z każdej strony.
- BMW M3 E46 z 2000 roku. Jak mogłabym nie wiedzieć? –
zaśmiałam się, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Samochodziara? – spytał z zadziornym uśmieszkiem.
- Skądże. Po prostu kocham swoje auto, to źle? – zmrużyłam oczy.
- Dobrze! Nawet bardzo dobrze. – puścił do mnie oczko, a
kolana się pode mną ugięły. – Widzę, że masz tu sporo miejsca. Może mógłbym
sprowadzić tu także swoje drugie auto?
- Emm, jeśli chcesz. Masz dwa samochody?
- To, którym przyjechałem nie jest tym moim ulubionym. –
wyszczerzył się.
- Żartujesz? Jest wspaniałe! Który rocznik? – spytałam, przypominając
sobie o tym cudeńku stojącym aktualnie na moim podjeździe.
- 1986. – odpowiedział dumnie.
- No nie mogę. – zrobiłam poważną minę. – Masz E32 z serii 7
i to jeszcze z pierwszego roku produkcji? Szczęściarz.
- Taa, niektórzy właśnie tak mnie nazywają. – zaśmiał się.
Po tej jakże interesującej rozmowie (przynajmniej dla mnie)
Harry oznajmił, że musi jechać po swoje rzeczy do starego mieszkania. Tylko mu
przytaknęłam i wróciłam do swojej sypialni.
No cóż, muszę przyznać, że może być dość interesująco.
***~.~***
Oczywiście zgadłyście, od początku pisania tego imagina myślałam o Harry'm jako głównym bohaterze. No i jest. Jak się podobała druga część? Według mnie jest naprawdę bardzo nudna i taka nijaka... No ale musiałam jakoś normalnie zacząć ich znajomość.
Tylko nie myślcie, że się od razu w sobie zakochają, nie ze mną takie numery! Lubię przedłużać, wiem...
Do następnego ;)
Cudo <33
OdpowiedzUsuńUghh, tak wiem, lubisz nas torturować! :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! ;* i znowu Hazza (czym lepiej :D). Kocham to ;* już się nie mogę doczekać kolejnej części :D ogólnie to bardzo się cieszę, że zaczęłaś reaktywować tego bloga, bo w sumie chyba jeszcze się tym nie ekscytowałam w komentarzu :D zazwyczaj radowałam się wewnętrzne :D
Co do twojego komentarza na moim blogu - nie wiem kiedy coś dodam, bo nie mogę spiąć dupy :D na razie skupiam się na tłumaczeniu, na które swoją drogą serdecznie Cię zapraszam ;*
DO NASTĘPNEGO!!! ❤❤❤
Omg. To jest zajebiste! Możesz na mnie liczyć! Będę czytać!
OdpowiedzUsuńDobra, może to nie był najdłuższy kom, ale doooobra.
No więc czekam na next, który mam nadzieję będzie szybko! ;*