Strony

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 18

Po pół godzinie siedzenia w kuchni i czekania aż szanowny pan Horan zaspokoi swój głód, chłopak w końcu zarządził wejście na górę. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam po schodach. Blondyn wskazał na drugie drzwi po lewej, za które po chwili weszliśmy. Pod ścianą stało wielkie łóżko. I w sumie nic więcej tu nie było. Styles- minimalista.
- Muszę się wykąpać. – powiedziałam patrząc jak Niall rzuca się na łóżko.
- Przestań, jest 1.00 w nocy. Rano się wykąpiesz. – wymamrotał z twarzą w poduszce.
Wywróciłam oczami, ale przystałam na jego propozycje. Faktycznie, nie ma sensu brać teraz prysznicu. W końcu będę spała w jednym łóżku z Horanem, jutro i tak będę musiała się porządnie wyszorować. Nie żebym chciała go dotykać, po prostu jedno łóżko to i tak za mała przestrzeń, żeby jego bakterie się do mnie nie dostały. Złapałam się za głowę, bo właśnie przypomniałam sobie, że nie mam pidżamy. Mam spać w ciuchach? Czemu ja mam zawsze takie problemy? Następnym razem nic nie piję. Co ja mówię, nie będzie żadnego następnego razu! Lekko podirytowana podeszłam do łóżka i usiadłam na jego skraju.
- Nie mam pidżamy.
Niall nie odpowiedział, tylko podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął się rozbierać. Patrzyłam na niego zdziwiona, nie wiedząc co on robi. To znaczy, tak, rozbiera się, ale po co? Czy oni wszyscy są tacy porąbani? Dzisiaj już drugi chłopak się przy mnie rozbiera. To nie jest normalne.
- Masz. – powiedział chłopak rzucając we mnie swoją koszulką.
Ściągnął jeszcze spodnie i w samym bokserach położył się z powrotem do łóżka. Nakrył się kołdrą i już się nie odzywał. Wzruszyłam ramionami i ściągnęłam swoje ciuchy. Wciągnęłam na siebie jego koszulkę, która sięgała mi do połowy uda. Chyba na niego też jest za duża. Ekstra, śpię w samej koszulce i majtkach z kolesiem, którego poznałam bodajże przedwczoraj. Chyba, nie pamiętam już. Wskoczyłam do łóżka i zabrałam chłopakowi trochę kołdry, którą sobie przywłaszczył. Mruknął coś pod nosem i przewrócił się na drugi bok. Zamknęłam oczy. Bardzo chciało mi się spać. Nie ma to jak wódka.
Obudziłam się, ponieważ poczułam jakiś bliżej nieokreślony ciężar na moich plecach. Ja sobie tu leżę na brzuchu i ktoś śmie mnie przygniatać? Dopiero po chwili przyswoiłam sobie gdzie dokładnie jestem. Podniosłam głowę i zobaczyłam Niall’a wtulającego się we mnie. Fu. To jednak nie było jeszcze najgorsze. Gdy sięgnęłam wzrokiem trochę dalej, ujrzałam Harry’ego, który leży na drugim końcu łóżka. O. Mój. Boże. Co tu się stało?! Mam wielką nadzieję, że nic… Że do niczego nie doszło. Kurwa, o czym ja w ogóle myślę! Chyba bym się zorientowała, prawda? Odwróciłam się na plecy i zaczęłam delikatnie ściągać rękę blondyna z mojego ciała.
- Niee. – mruknął przeciągle. – Jeszcze nie.
- Niall, musze wstać.
Nie dostałam odpowiedzi, więc ściągnęłam z siebie ramię chłopaka i uniosłam się na łokciach. To co zobaczyłam przyprawiło mnie o zawał serca. Tego już za wiele. Czy to jest jakiś jebany fanfiction? Mianowicie, w rogu pokoju, na drewnianym krześle siedział Zayn. Na jego twarzy malowało się nic innego, tylko złość. Oczywiście. Przewróciłam oczami i zdjęłam z siebie kołdrę. Położyłam stopy na zimnej posadzce i wstałam. Dopiero teraz poczułam pulsujący ból głowy. Położyłam rękę na czole i wypuściłam głośno powietrze.
- Ładnie się zabawiasz. – powiedział Zayn obojętnie.
- Co? O co ci znowu chodzi? – wykrzywiłam się spoglądając na niego.
- Dopiero co ich poznałaś a już się z nimi pieprzysz. I to dwóch naraz… Nie znałem cię od tej strony.
- W ogóle mnie nie znasz. – zamyśliłam się chwilę. – Co ty w ogóle pierdolisz? Chyba nie myślisz, że się z nimi przespałam.
- Nie zaprzeczaj.- powiedział wstając z krzesła.
- Wiesz co? Z tobą naprawdę jest coś nie tak. Spałam tu z Niall’em, bo nie miałam jak wrócić do domu. A Harry… W sumie nie wiem skąd on się tu wziął. Wczoraj był w dość złym stanie.
- Tylko winny się tłumaczy. – wywróciłam oczami i pokręciłam głową. – A dlaczego jesteś w koszulce Horana?
- Bo nie mam pidżamy? Już z tobą nie gadam. – odwróciłam się i zebrałam z ziemi moje ciuchy. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Czyli Zayn już wyszedł. Na szczęście. Jedyne określenie jego osoby, jakie przychodzi mi na myśl to ‘Mega chuj’. Potem wymyślę coś lepszego, moja głowa nie jest w zbyt dobrej kondycji. Po chwili namysłu odrzuciłam swoje ubrania z powrotem na podłogę i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i skierowałam się do kuchni. Przeszukałam wszystkie szafki w poszukiwaniu jakichś tabletek. Gdy w końcu je znalazłam, złapałam butelkę wody i wróciłam na górę. Po drodze spotkałam Zayn’a, który mierzył mnie groźnym wzrokiem. O co mu do cholery chodzi? Chce mnie zabić, czy jak? Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. W sumie, chyba byłby do tego zdolny. Wlazłam do pokoju i od razu tego pożałowałam. Pościel była rzucona gdzieś na podłogę. Na łóżku leżeli przyklejeni do siebie Niall i Harry. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie byli w samych bokserkach i… No i gdyby jeden z nich był dziewczyną! Pokręciłam niedowierzająco głową i podeszłam bliżej tego zjawiska.
- Harry, Niall. – powiedziałam cicho mając nadzieję, że się obudzą.
Nie zadziałało, więc zaczęłam głośno śpiewać hymn Wielkiej Brytanii. Tak w sumie, wywrzeszczałam go. Chłopcy zaczęli się budzić, a gdy tylko zobaczyli z kim dzielą swoje łoże, odskoczyli od siebie jak poparzeni. Harry zaczął biegać po pokoju jak szalony i szarpać się za włosy, a Niall upadł na kolana i modlił się do wszystkich możliwych bóstw, wznosząc przy tym swoje ręce do góry. Zaśmiałam się głośno i złapałam Harry’ego w biegu.
- Spokojnie. – powiedziałam delikatnie. – Nic między wami nie było… Chyba.
- Chyba?! – krzyknął. – Ja nie jestem przecież gejem! Jak to się stało?!
- Powinnam spytać o to ciebie. Spałam sobie spokojnie z Niall’em, a tu nagle budzę się, a ty leżysz obok nas! Nie wiem po co tu przyszedłeś.
- Przespałaś się z Niall’em?! – otworzył szeroko usta.
- Oszalałeś?! Po prostu nie miałam gdzie spać, byłam lekko pijana, więc nie mogłam wrócić do siebie. – wytłumaczyłam.
- Ale przecież ja mam dużo pokoi do spania… Mogliście spać osobno. – powiedział zdezorientowany.
- Coo?! Horan, zabije cię! – rzuciłam się na blondyna i zaczęłam okładać go pięściami po torsie.
- Hej, hej, spokojnie! – złapał mnie za ramiona, unieruchamiając mnie tym samym. – Po prostu zapomniałem, że tu jest więcej pokoi, okej?
- Zapomniałeś! Dobre sobie. Po prostu boisz się spać sam, przyznaj się. – uśmiechnęłam się chytrze.
- Ja się boję? Chyba sobie żartujesz. To nie ja krzyczałem pół nocy przez sen…
- Co? O czym ty mówisz? – zdziwiłam się.
- Chyba miałaś jakiś koszmar. Rzucałaś się i krzyczałaś. Dopiero jak cię przytuliłem, to się uspokoiłaś. – odparł spokojnie.
- Ach… Dzięki. – zaczerwieniłam się.
- Nie ma za co, nic się nie stało. Widzisz? Dobrze, że spaliśmy razem, mogłem cię przynajmniej uspokoić. – wyszczerzył się.
- Nie bądź taki mądry. – walnęłam go w ramię.
- Co ci się śniło? – spytał pocierając miejsce, w które go uderzyłam.
- Um… Nie ważne. Nic takiego.
- Ta, jasne. Okej, jak będziesz chciała to mi powiesz. A teraz idziemy na dół. Zaraz rozsadzi mi głowę!
- Och, możesz mi już podziękować, bo przed chwilą przyniosłam wodę i aspirynę. – uśmiechnęłam się szeroko.
- Jesteś kochana! – krzyknął i zamknął mnie w szczelnym uścisku.
Gdy już Niall i Harry doprowadzili się do porządku (czyli po prostu wzięli tabletki), zeszliśmy wszyscy na dół. Zayn siedział przy stole i mieszał łyżeczką w kubku z herbatą. Gdy wparowaliśmy do kuchni, spojrzał w naszą stronę i zmierzył nas wszystkim wzrokiem. Zatrzymał się  na chłopakach i skrzywił się. Ach tak, są w samych bokserkach. A ja dalej mam na sobie jedynie koszulkę Niall’a. Zajebioza.
- Domu nie masz? – spytałam obojętnie.
- A ty? – odpowiedział zgryźliwie.
- Przestańcie już. – wydukał Harry. – Gdzie Liam i Louis?
- Leżą w salonie. – odparł chłodno Zayn. – I jak się bawiliście?
- Gdzie? – spytał Niall sięgając po dzbanek z sokiem.
- W łóżku. Chyba, że robiliście to jeszcze gdzieś indziej? – zaśmiał się nerwowo mulat.
- O czym ty mówisz? – Niall stanął w bezruchu.
- Oj przestań, już ty dobrze wiesz o czym. A z resztą, to chyba wasza sprawa z kim się zabawiacie. Ale powiedz mi tylko: dobra jest w łóżku?
- Zayn, jesteś totalnie popierdolony! – wydarł się blondyn. – Teraz sobie żartujesz, czy naprawdę jesteś taki głupi?! Między nami nic nie było! Co ja ci się będę tłumaczył, ty i tak wiesz swoje, co nie?
- Następny, który zarzecza, że coś się stało… Hazz, może ty powiesz mi prawdę? – drążył temat Zayn.
- Weź się lecz człowieku. – skwitował Harry.
Zayn wstał i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi.
- Idiota. – burknęłam siadając przy stole.
- Śmieszne, co nie? Myśli, że bzykaliśmy się tam w trójkę. – zaśmiał się Harry.
- Nie. To nie jest śmieszne. – powiedziałam nader poważnie.
- No weź, trochę jest… - loczek dalej stał na swoim. – Co na śniadanie?
- Mnie się pytasz? To ty jesteś panem domu, zrób coś. Niall ci pomoże, a ja już pójdę.
- Gdzie ty chcesz iść? – zapytał loczek głupkowato.
- Do domu. Mojego. – wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowo.
- Przestań, musimy zjeść śniadanie. Zrobisz coś szybko, zjemy i będziesz mogła pójść. – wyszczerzył się.
- Niech zgadnę, masz ochotę na naleśniki, prawda? – uśmiechnęłam się chytrze.
- Skąd wiesz?! – zdziwił się brunet.
- Magia.- pokiwałam głową patrząc się w jeden punk na ścianie. – A tak na poważnie, to wczoraj wieczorem bełkotałeś coś o naleśnikach. I o jednorożcach, prezentach, Halloween…
- Ej, stary, serio słyszysz jakieś głosy? – wtrącił się Niall.
- Co? Jakie głosy? – zdziwił się chłopak.
- Mówiłeś, że to bardzo uciążliwe, ale jakoś dajesz radę i tak dalej… - wytłumaczył blondyn.
Harry zarumienił się i pokręcił przecząco głową. Postanowiliśmy nie drążyć dłużej tematu, więc nie dopytywaliśmy o szczegóły.
- Wiecie, że nie zrobię wam śniadanie, prawda? – powiedziałam unosząc brwi do góry.
- Dlaczego?! – oburzył się blondyn.
- Po pierwsze: nie umiem gotować. Po drugie: nawet jakbym umiała to bym wam nie zrobiła. Po trzecie: Nie chce mi się. Po czwarte: Czemu niby ja?
- Dobra, to jemy to co wam dam. – zaproponował Harry.
Podszedł do lodówki i zaczął wyciągać składniki. Po chwili na stole stał karton mleka, kawałek ogórka, pomidor, kilka plasterków sera, sok pomarańczowy i jedna bułka.
- I co my niby mamy z tym zrobić? – zapytałam omiatając wzrokiem ‘śniadanie’.
- Jak to co? Zjeść. – odparł Harry zadowolony.
Niall oczywiście nie miał nic przeciwko i zwinął ze stołu jedyną bułkę, po czym zrobił sobie z niej kanapkę z resztą produktów. Popił mlekiem i uznał, że było bardzo smaczne. Ja napiłam się jedynie soku, sprawdzając uprzednio jego termin ważności, który okazał się kończyć jutro. Zaryzykowałam i upiłam kilka łyków. Muszę jak najszybciej wrócić do domu i poradzić coś na mojego kaca. Nie jest tragicznie, ale czuję wielkie pragnienie. A tutaj raczej nie mam czym go ugasić. Wstałam od stołu i zaczęłam zmierzać ku schodom.
- Seksownie wyglądasz w mojej koszulce. – usłyszałam głos dochodzący z kuchni.
- Zamknij się Horan. – odwróciłam się i zmierzyłam go groźnym wzrokiem.
Ruszyłam po schodach, czując na sobie spojrzenie obu chłopaków. Durnie. Wpadłam do pokoju i szybko przebrałam się w swoje wczorajsze ciuchy. Zabrałam swoją torebkę i zeszłam z powrotem na dół. Chłopcy siedzieli na tych samych miejscach, ale dołączyli do nich Liam i Louis.
- Na razie. – rzuciłam na pożegnanie, po czym Zaczełam ubierać buty.
- Ona tu spała? – usłyszałam głos Liam’a.
- Tak, z Niall’em. – zaśmiał się Harry.
- Co? Przespałeś się z nią?! – wrzasnął Liam.
- Z nikim się nie przespałem! – bronił się blondas. – I Harry też się do nas przypałętał. Ale do niczego nie doszło, mówię od razu.
Żaden z nich mnie nie widział, ponieważ dzieliła nas ściana. Męczyłam się z założeniem lewego buta, podczas gdy oni prowadzili żywą dyskusję.
- Słyszałem, że jest niezłą dziwką. – powiedział Liam.
Coooo?! Czy on właśnie nazwał mnie dziwką? Co to ma znaczyć?
- O co ci chodzi? – tym razem Niall.
- Znajomy opowiedział mi o niej parę historii. Szmata i tyle. – odparł niewzruszony Liam.
Kurwa, co jest?! Gdy w końcu poradziłam sobie z butami, stanęłam na równe nogi i szybkim krokiem weszłam do kuchni.
- Szmata? – spytałam z niedowierzaniem unosząc brew.
- Nie wykręcaj się teraz. Wiem o tobie wszystko, nic nie ukryjesz. – uśmiechnął się Liam.
- Co wiesz? – odparłam szybko.
- Wszystko. Puszczanie się z pierwszym lepszym, zdrady, ogólnie dużo by wymieniać…
- Kto ci naopowiadał takich bzdur?
- Barry, jedna z twoich ofiar. – odpowiedział podśmiewując się.
Barry, Barry, Barry, Barry, Barry. Jego imię rozbrzmiewało mi w uszach jak dzwony kościelne. Przeszłość nagle uderzyła na mnie nową, silniejszą falą. Przed oczami pojawiły mi się cienie, serce zaczęło kołatać, oddech stał się płytki i nierówny. To nie może być prawda. On tu jest.

5 komentarzy:

  1. OMG! Niesamowite! Ja prdl!!! Zaraz nie wytrzymam! Muszę przeczytać kolejną część! <3
    Dodaj jak najszybciej będziesz mogła <3 <3 <3
    Weny życzę :*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny
    Życzę weny
    Zapraszam do mnie:
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
    przypadek-niesadze.blogspot.com
    opowiadanianieztejziemi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże... KTO TO JEST BARRY?!
    Nie wytrzymam, muszę się dowiedzieć kto to... JUŻ! Ja nie mogę, kto to do cholery jest? Dobra, nieważne.
    Rozdział CUDO <3 Dużo się działo, przespała się z Niall'em i Harry'm xD Tak na marginesie - źle działasz na moją miłość do Zayn'a :D
    KC <3

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo cudo cudo !! kocham! (;
    Zapraszm do siebie Licze na twoje komentarze ! :**
    www.niebieskookiecudo.blogspot.com
    www.very-crazy-duo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń