sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 25



Robienie kanapek wyszło nam całkiem nieźle, nie licząc oczywiście mojego przeciętego palca. Rozbawiło mnie, gdy Zayn wyrzucił do śmietnika nóż, którym się skaleczyłam, twierdząc, że mu się należy. Potem też oparzyłam się wrzątkiem na herbatę. Malik chciał wyrzucić czajnik, ale stanowczo mu tego zabroniłam. To już by była przesadza, prawda?
- Wiesz co? Jesteś mistrzynią w robieniu kanapek. – powiedział chłopak wpychając sobie kawałek chleba do buzi.
- Tak, wiem. – zaśmiałam się.
- Dobra, idziemy spać. – Zayn nagle wstał i pozbierał talerze ze stołu.
- Aha… Okej. – odpowiedziałam zdziwiona jego nagłą decyzją.
Po odstawieniu brudnych naczyń do zmywarki, chłopak kazał mi iść za sobą do góry. Wszedł do pierwszego pokoju po prawej stronie i zaczął grzebać w wielkiej szafie. Domyśliłam się, że to jego pokój. Duże łóżko, biurko z laptopem, kilka półek, szafek. Urządzony jest w odcieniach szarości i czerni. Kontrastem jest tu tylko śnieżnobiała pościel spoczywająca na ogromnym łożu.
- Masz. – powiedział Zayn, rzucając mi białą koszulkę i czarne bokserki.
- Dzięki. – burknęłam.
No oczywiście, przecież nie obyłoby się bez jakiejś zmiany jego nastroju. Jeszcze 15 minut temu był wesoły, miły i wydawać by się mogło, że szczęśliwy. A teraz? Oschły, ponury… No i zły.
- Pierwsze drzwi po prawej jest łazienka. Wykąp się, a potem pokażę ci gdzie będziesz spała.
W odpowiedzi mruknęłam jedynie coś pod nosem i ruszyłam we wskazane mi przed chwilą miejsce. Wyszłam na korytarz. Pierwsze drzwi po prawej… Jest. Gdy wkroczyłam do środka, troszkę zaskoczył mnie wystrój tego pomieszczenia. Nie żeby było tu coś dziwnego, ot zwykła łazienka. Ale, hm… Jakby to powiedzieć? Jej właściciel nie przepada chyba za sprzątaniem. Po całym pomieszczeniu walały się spodnie, koszulki, bokserki i inne tego typu rzeczy. Serio, mógłby tu trochę ogarnąć. Podeszłam do prysznica, torując sobie drogę nogą. Dłużej nie myśląc o panującym tu syfie, zrzuciłam z siebie ciuchy, które po chwili wylądowały na podłodze, z całą resztą. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Kąpiel to chyba jedna z moich ulubionych czynności w ciągu dnia. Oprócz spania. Gdy przyjemne strumienie gorącej wody przestały spływać po moim nagim ciele, owinęłam się ręcznikiem, który uprzednio wyciągnęłam z szafki. Stanęłam przed umywalką i zmyłam z siebie makijaż. Gdy tylko wrócę do domu, spakuję do torebki zapasową szczoteczkę do zębów. Naprawdę, bardzo by mi się w tym momencie przydała. I to już nie pierwsza taka sytuacja. Ubrałam na siebie koszulkę i bokserki, po czym rozpuściłam włosy i przeczesałam je delikatnie palcami. Zebrałam wszystkie moje ubrania z posadzki i wyszłam z łazienki. Zayn stał na środku korytarza i wpatrywał się we mnie dziwnym wzrokiem. Boże, on jest przerażający. Chłopak, nadal nic ni mówiąc, odwrócił się na pięcie i powędrował wzdłuż korytarza.
- Ja pierdole… - mruknęłam już nieco zirytowana jego przedziwnym zachowaniem.
- Mówiłaś coś? – odwrócił się nagle i zmierzył mnie wzrokiem.
- Tak. Mówiłam: ja pierdole. A co? – założyłam ręce na biodra.
- I co to miało oznaczać? – Zayn zrobił kilka kroków w moją stronę.
- To, że zachowujesz się jak jakiś psychopata. Najpierw jest fajnie, miło i w ogóle, a za chwilę zabijasz mnie wzrokiem. Może mam sobie pójść?
Zayn otworzył usta i chciał coś powiedzieć, ale po sekundzie z powrotem je zamknął. Widocznie się nad czymś zastanawiał. Przegryzł wargę i spuścił wzrok na podłogę.
- Nie, wszystko w porządku. Chodź, pokażę ci pokój. – odpowiedział i otworzył drzwi.
Wywróciłam oczami i podążyłam za nim. Wprowadził mnie do niewielkiego pokoju, w którym znajdowało się jedynie duże łóżko i szafka nocna. Projektantem wnętrz to on nie zostanie.
- Dobranoc. – powiedział i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Aha… - odpowiedziałam przeciągle.
- Co aha? –ponownie się odwrócił.
- Nie, nic. – burknęłam niedbale i rzuciłam się na łóżko.
- Zaczynasz mnie denerwować. – zbliżył się do mnie na kilka kroków.
- Tak? To dlaczego zaproponowałeś mi nocleg w twoim domu? – uniosłam brew odwracając się w jego stronę.
- Dlatego, że… - zawiesił się w połowie zdania. – Po prostu jest już późno i nie powinnaś o tej porze wracać sama do domu.
- Czy pan się o mnie martwi? – zapytałam z uśmieszkiem.
- Co? Nie, coś ty… Tak tylko. – zaczął plątać się w swojej wypowiedzi.
Wstałam z łóżka i zaczęłam powoli się do niego zbliżać. Gdy staliśmy już bardzo blisko siebie, spojrzałam w jego brązowe oczy i dłonią dotknęłam jego policzka. Chłopak wzdrygnął się i aż poczułam dreszcz, który przeszedł po całym jego ciele.
- Na pewno? Nie martwisz się o mnie ani troszeczkę? – spytałam przejeżdżając kciukiem po jego dolnej wardze.
- No… Może odrobinkę. – wydukał i wypuścił powietrze, które wstrzymywał w płucach już dłuższą chwilę.
- Wiedziałam. – wyszczerzyłam się i z powrotem wskoczyłam na łóżko.
- Jesteś niemożliwa. – powiedział chłopak kręcąc głową. – I co ja mam teraz z tobą zrobić?
- Nic? Idę spać. Dobranoc. – zakryłam się kołdrą o sam czubek głowy.
- O nie, młoda panno. Teraz nie będziesz spać. Popatrz na mnie. – rozkazał.
- Chyba śnisz. – wymamrotałam przez pościel.
- Śnić to ty będziesz o mnie. Już niedługo.
- Co?- momentalnie odrzuciłam kołdrę na bok i spojrzałam na chłopaka.
- Wiedziałem, że się uda. – zaśmiał się dźwięcznie. – No to jak już się odkryłaś, mogę się z tobą policzyć.
- O co ci znowu chodzi? Co zrobiłam? – zaczęłam marudzić z grymasem na twarzy.
Nim się zorientowałam, Zayn przygniatał mnie swoim ciężarem do miękkiego materaca. Obie dłonie położył bo bokach mojej głowy, a jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej.
- Czego chcesz? – wysyczałam.
- Chyba nie chcesz wiedzieć co miałbym ochotę z tobą zrobić. – powiedział z lekkim uśmiechem.
- Zboczeniec. – skomentowałam.
- Po prostu mężczyzna.
- Czego ode mnie oczekujesz? – zapytałam, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej i odpychając go delikatnie.
- W jakim sensie? – przybliżył się do mnie jeszcze bardziej.
- Chcę wiedzieć na czym stoję. Więc tak. Chcesz żebym się z tobą przespała, tak? Bo raczej o to chodzi. Powiem ci to od razu, żeby potem nie było jakichś nieporozumień. Nie pójdę z tobą do łóżka. Nie interesują mnie takie zabawy i nie mam zamiaru uczestniczyć w tym czymś.
- Ale ja nie chcę się z tobą przespać…
- Nie? – uniosłam brwi.
- To znaczy chcę! Ale nie tylko. W sensie, że… Nie chcę cię wykorzystać. Po prostu… Nie wiem co mam teraz powiedzieć. – spuścił wzrok. - Bardzo mi się podobasz. Nie potrafię stwierdzić co to za uczucie, bo nigdy nie byłem zakochany, czy coś w tym stylu. Ale coś mnie do ciebie ciągnie i za cholerę nie mogę się tego pozbyć.
- Okej. – odpowiedziałam krótko.
- Co okej? – zdziwił się.
- Możemy spróbować. Razem. – odpowiedziałam pewnie.
- Naprawdę?
- No przecież nie żartuję. – zaśmiałam się. – Ale musisz wiedzieć, że nie będę akceptować twoich humorków.
- Postaram się. – powiedział uśmiechnięty. – To idziemy spać?
- Tak. Możesz już iść. – szybkim ruchem zrzuciłam go na podłogę.
Chłopak wstał i otrzepując się, zrobił zdegustowaną minę. Odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę drzwi.
- Myślałem, że będziemy spać razem. – burknął.
- Więc lepiej nie myśl za dużo. – zachichotałam. – Dobranoc Zayn.
- Dobranoc. – odpowiedział wyraźnie obrażony, po czym wyszedł.
No i co ja mam z nim zrobić? Chyba powoli zaczyna mi się to wszystko podobać. Zayn zaczyna mi się podobać. To chore. Przecież on jest taki… Wkurzający. Może i jest przystojny, ale co z tego? Nie wiem czy wytrzymam z takim charakterkiem dłużej niż tydzień. Co ja mówię, jeśli dam radę jeden dzień, to będę z siebie dumna. A poza tym, to wszystko jest jakieś dziwne. Przecież związek powinien rodzić się samoistnie, powoli. A my rozmawiam o tym, jakby był to jakiś układ. Powtórka z rozrywki? Już takie coś przerabiałam i uwaga- z tą samą osobą. Ekstra.
Jest jednak coś, co mnie przyciąga do tego chłopaka. Myślę, że on jednak jest inny. Gdzieś w środku, bardzo, bardzo głęboko, gdzie nie dociera światło dzienne (w każdym bądź razie mega głęboko), jest w nim pierwiastek dobra. Potrafi być opiekuńczy, czego w pewnym stopniu już doświadczyłam. Jest tylko za bardzo władczy. Myśli, że wszystko mu wolno, a każdy powinien słuchać jego rozkazów. No to teraz się zdziwi. Bo ja się nikogo nie mam zamiaru słuchać. Nie zważałam na polecenia rodziców, więc dlaczego miałabym brać pod uwagę zdanie jakiegoś faceta? Oczywiście planuję go słuchać i takie tam bzdety… Ale jak mam zamiar coś zrobić, to po prostu to zrobię.
***
- Tato, nie rób tego! Proszę, zostaw ją! – załkałam. –Zabij mnie, ale proszę cię, nie krzywdź mojej siostry!
- Nie jesteś warta nawet tego, żebym cię dotknął. – mężczyzna zaśmiał się gorzko. – Patrz jak ona cierpi. Zasługujesz na to. Tylko na to.
Mężczyzna zaczął zadawać ciosy nożem w coraz to nowe miejsca na ciele młodej dziewczyny.
***
- Alex, obudź się! – usłyszałam męski głos nad swoim uchem.
Momentalnie odskoczyłam w bok, kuląc się na drugim końcu łóżka. Zacisnęłam mocno oczy, z których mimowolnie zaczęły wypływać łzy.
- Hej, to tylko ja. Zayn. – chłopak przybliżył się do mnie na kolanach. – Już dobrze, to tylko zły sen.
Odetchnęłam z ulgą i dopiero teraz otworzyłam oczy. Nie myśląc długo, zrzuciłam z siebie kołdrę i mocno przytuliłam się do chłopaka. Ten, zdziwiony przez chwilę nie oddawał gestu, ale po kilku sekundach zacieśnił nasz uścisk. Spod moich powiek nadal ciekły łzy, ale czułam się bezpiecznie. W końcu mogę to powiedzieć. Wiem, że jestem bezpieczna. Właśnie w objęciach Zayna Malika. Trwaliśmy w takiej pozycji dobre pięć minut, aż w końcu się od niego odkleiłam.
- Przepraszam. – wymamrotałam cicho, zawstydzona całą tą sytuacją.
- Nie masz za co. – uśmiechnął się ciepło. – Chcesz się czegoś napić, coś zjeść?
- Nie, jestem zmęczona. – odparłam pocierając dłońmi o twarz.
- W takim razie kładź się już. – chłopak wstał i skierował się w stronę drzwi.
- Zayn, czekaj. – powiedziałam prawie bezgłośnie. Aż dziwne, że to usłyszał, ale od razu się odwrócił.
- Co się stało?
- Mógłbyś… Może jakbyś chciał… To… - jąkałam się, nie wiedząc jak to powiedzieć.
- Pewnie, że się z tobą położę. – uśmiech zagościł na jego twarzy.
Dopiero teraz zauważyłam, że jest w samych bokserkach. Boże, jaki on jest przystojny. Te mięśnie… Stop, nie myśl o tym!
 Po chwili chłopak leżał już koło mnie, a ja nie miałam pojęcia w jakiej pozycji mam się ułożyć. Na szczęście Zayn mnie wyręczył i objął mnie swoją ręką. Moje wszystkie mięśnie momentalnie zesztywniały na ten gest, ale po chwili rozluźniłam się i mocniej wtuliłam w tors chłopaka. 

Myślę, że właśnie tak chciałabym codziennie zasypiać. W takiej pozycji i w tych samych ramionach. 

________________________________________________________
Przepraszam!
Boże, jak ja tak mogę... Naprawdę przepraszam. Tak strasznie długo mnie tu nie było.  Ale uwierzcie mi, miałam powody. Mam dosyć trudny etap w moim życiu i nie chodzi tu tylko o jakiś nastoletni bunt. Naprawdę mam sporo problemów, które powoli zaczynają mnie przerastać. I w tą chorą grę nie wchodzi absolutnie szkoła, chłopak, jakaś miłość, czy coś w ten typ. 
Także naprawdę nie mam czasu ani jakiejkolwiek chęci na pisanie. Najchętniej zakończyłabym to opowiadanie własnie w tym momencie, dodając ewentualnie śmierć wszystkich bohaterów na koniec. Ale nie chcę psuć tego co stworzyłam, dlatego spróbuję pociągąc to jeszcze trochę dalej. 
Rozdziały będą pojawiać się nieregularnie. Będą zapewne o wiele słabsze niż te wcześniejsze, bo kompletnie nie mam głowy na pisanie takiego czegoś. Ale podjęłam się tego i mimo wszystko chcę to zakończyć tak jak należy.
Mam świadomość tego, że zapewne nikt nie czyta tego opowiadania, a tym bardziej notek, które umieszczam pod rozdziałem. Historię tą piszę teraz przede wszystkim dla siebie. Pomaga mi oderwać się od rzeczywistości, która w moim przypadku jest o wiele czarniejsza niż w opowiadaniu. Także możecie sobie wyobrazić co się w moim życiu dzieje ;) Nie, raczej nie możecie. Takie coś nawet nie wpadłoby wam do głowy. 
Ok, zaczynam użalać się nad sobą. 
See ya.