piątek, 7 marca 2014

Rozdział 7

Z: Co to, kurwa, było?! – wysyczał mi prosto w twarz.
J: Jak to co? Jeśli jesteśmy w związku, to chyba możemy zostać na noc u twoich rodziców, prawda? Po prostu wczuwam się w rolę, żebyś nie miał do mnie pretensji o źle wykonywaną pracę. – uśmiechnęłam się sztucznie.
Z: Więcej nie podejmuj decyzji za mnie. Nie chciałem tu spać, ale ty oczywiście musiałaś coś wypalić. Zrozumiano? Nigdy więcej. Nie odpowiadaj nie pytana. – powiedział niskim głosem.
J: Co? Będę sobie mówiła co będę chciała. Przepraszam bardzo, ale to ty zaproponowałeś mi ten układ. A poza tym, nie będziesz mi rozkazywać co mam mówić, a co nie. Nie jestem twoją własnością.
Z: Jesteś dziewczyną, więc powinnaś się mnie słuchać. Nie bądź taka zaborcza. – żyła na jego czole niemiłosiernie pulsowała, a wyraz jego twarzy wyrażał jedynie złość.
J: I co z tego, że jestem dziewczyną? To znaczy, że możesz mną rządzić? Jeśli tak uważasz, to grubo się mylisz, kolego. Jesteśmy w Anglii, wolnym kraju i mogę mówić co mi przyjdzie na myśl. – wysyczałam.
Chłopak odsunął się trochę i spuścił ręce, którymi tamował mi drogę.
Z: Nigdy więcej tego nie rób.
Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale ostatecznie powstrzymałam się od dalszej kłótni. Wyminęłam chłopaka i wskoczyłam na łóżko.
Z: Co ty robisz?
J: Siadam na łóżko i zaraz pójdę spać. – powiedziałam bardzo powoli.
Z: Nie będziesz tu spać. – odpowiedział chłodno.
J: Co? Jak to nie będę tu spać? To gdzie? – byłam bardzo zdziwiona.
Z: W pokoju obok.
J: Acha…
Poczułam się trochę urażona tym, że praktycznie wyrzuca mnie ze swojego pokoju, więc spuściłam wzrok i wstałam. Złapałam torebkę i ruszyłam w stronę drzwi po chwili je otwierając.
Z: Drzwi po lewej. – krzyknął chłopak za mną.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi i weszłam do pomieszczenia obok. Było o wiele mniejsze od pokoju Zayn’a. Pod ścianą stało niewielkie łóżko, które przy ogromnym łożu chłopaka wyglądało zabawnie. Po prawej stronie stała szafa, a na niej wisiało duże lustro. Na lewo od łóżka było średnich rozmiarów okno. Podeszłam do łóżka i rzuciłam na nie torebkę. Mogłam nie zgadzać się na to nocowanie, bo nawet nie mam w czym spać. Normalny chłopak dałby mi swoje ciuchy, albo coś w tym stylu, ale Zayn tylko wyrzucił mnie ze swojego pokoju. Nie dziwię się, że nie ma dziewczyny. Naprawdę. Nawet nie wiem gdzie jest łazienka. Postanowiłam poszukać jej na własną rękę, więc z powrotem wyszłam na korytarz. Po mojej prawej jest pokój Zayn’a, więc to na pewno nie łazienka. Jest tu tyle różnych drzwi. Spojrzałam w lewo. Może to tam. Otwierałam po kolei każde drzwi, ale spotykałam tylko normalne pokoje. Co to jakiś hotel, czy jak? W końcu postanowiłam otworzyć drzwi, które znajdują się naprzeciwko „mojego” pokoju. W końcu trafiłam! Łazienka jest ogromna. Jego rodzice chyba mają kupę kasy. Swoją drogą, ciekawe czym się zajmują. Już chciałam zamknąć drzwi, gdy napotkałam opór. Odwróciłam się i zobaczyłam twarz Zayn’a.
Z: Co robisz?
J: Idę wziąć prysznic. – odpowiedziałam zdziwiona.
Z: Powinnaś się zapytać.
J: Co?! Czy ty, kurwa, jesteś nienormalny? Serio, nie mogę się wykąpać? Nie mogę nic mówić, myć się, decydować o sobie… Nie dziwię się, że nie masz dziewczyny.
Z: Zamknij się. Weź ten cholerny prysznic i połóż się spać. – odpowiedział oschle.
J: Jesteś pojebany. Ostro pojebany. – zamknęłam mu drzwi przed nosem i zamknęłam je na klucz.
No to teraz przesadził. Co to ma w ogóle być? On jest chyba jakiś chory umysłowo. Czy on myśli, że ma nad wszystkim kontrole i może wszystkimi rządzić? Co on, władca świata, czy jak? Szybko zdjęłam z siebie sukienkę i położyłam ją na szafce. Ściągnęłam bieliznę i także ją odłożyłam. Zaraz będę musiała założyć to z powrotem, bo przecież nie mam piżamy. Weszłam pod prysznic i zasunęłam zasłonkę. Odkręciłam gorącą wodę, która po chwili trochę mnie uspokoiła. Zamoczyłam także włosy, zapominając kompletnie o braku suszarki, czy nawet szczotki. I jeszcze ręcznika nie mam. Co ja w ogóle robię? Zakręciłam wodę i popatrzyłam po łazience. Może w szafce są jakieś czyste ręczniki. Wygramoliłam się spod prysznica i szybko przebiegłam przez łazienkę. Byłam cała mokra, a z moich włosów skapywała woda. Na szczęście w szafce było kilka białych, świeżych ręczników, więc jednym owinęłam włosy, a drugim wytarłam ciało. Zamoczyłam jeszcze twarz, zmywając cały makijaż. Na szczęście mam tusz do rzęs w torebce, więc chociaż tyle będę mogła zrobić. Ściągnęłam przemoczony ręcznik z włosów i jeszcze raz je wytarłam. Postanowiłam pójść owinięta drugim ręcznikiem do pokoju. W końcu jest on naprzeciw, kilka kroków stąd. Złapałam bieliznę i sukienkę w dłoń i otworzyłam drzwi. Wyszłam na korytarz i zrobiłam krok w stronę mojego pokoju. Nagle usłyszałam kroki po mojej lewej stronie. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Zayn’a zmierzającego w moją stronę.
Z: Skończyłaś już? – powiedział bez jakichkolwiek emocji.
J: Tak. Nie widać?
Z: Widać. – podszedł do mnie bliżej. – Nie odzywaj się do mnie w taki sposób.
J: W jaki? Ty jesteś jakimś tyranem, czy jak? Wszystkich tak traktujesz?
Z: Wszystkich, którzy się mnie nie słuchają. – zmierzył mnie wzrokiem. – Masz coś pod tym ręcznikiem?
J: Nie. A co cię to obchodzi? – odparłam szybko.
Z: Przeleciałbym cię tu i teraz. – patrzył na mnie z pożądliwością w oczach.
J: Co?! Weź się lecz człowieku. Z tobą naprawdę jest coś nie tak. – wyminęłam go i zatrzasnęłam za sobą drzwi od mojego pokoju.
Szczerze żałuję, że tych drzwi nie można zamknąć na klucz. Co jak ten psychiczny zboczeniec wejdzie tu w nocy i mnie zgwałci? Nie, to mało prawdopodobne. Chociaż… Lepiej nie będę o tym myśleć, bo w ogóle dzisiaj nie zasnę. Zrzuciłam z siebie ręcznik i najszybciej jak tylko mogłam założyłam stanik i majtki. Na wypadek, gdyby Zayn tu nagle wszedł. Wzięłam koc, który leżał złożony na łóżku i owinęłam się nim. Sięgnęłam do torebki po paczkę papierosów i wyjęłam jednego. Nie jestem pewna, czy tu można palić, ale na pewno nie spytam się o to Zayn’a. Po prostu otworze okno. Tak też zrobiłam. Z zewnątrz dochodził do mnie nieprzyjemny chłód, ale zignorowałam to. Oparłam się łokciami o parapet i wystawiłam głowę przez okno. Odpaliłam papierosa i po chwili zaciągałam się jego dymem. Miałam stąd widok na tylnią cześć podwórza Kate i Bob’a. Była tu ładna, biała altanka, długi stół i krzesła. Wszędzie posadzone były kwiaty w dużych donicach. Na środku  umieszczona była także mała, okrągła fontanna, z której nieustannie wylatywała woda. Ładnie tu. Skończyłam palić i zamknęłam okno. Dopiero teraz zauważyłam jak cholernie mi zimno. Podbiegłam do łóżka i wskoczyłam pod chłodną kołdrę. Chyba nigdy nie spałam w bieliźnie, ale teraz nie mam innego wyjścia. Nie będę przecież spać nago. Na pewno nie tutaj. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Trochę mi to zajęło, ponieważ moja głowa przepełniona była myślami o dzisiejszym dniu. O pojebanym chłopaku, jej przemiłej matce, dziwnym ojcu i tym pięknym domu. I o tym, czemu ja do cholery się na to wszystko zgodziłam?!

2 komentarze:

  1. Niesamowity rozdział! <3
    OMG! CO ten Zayn sobie myśli? Że będzie pomiatał Alex??? :D haha :D
    Nie mogę się doczekać już następnego :D Jest coooooraz ciekawiej <3 :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaaaajebiste <3
    Matko, Zayn zmienia się z rozdziału na rozdział, ale ja go lubię w takiej złej odsłonie :D Kooocham ;*
    Ale z drugiej strony, troszkę przesadza. . . No dobra, troszkę bardzo xD
    Czekam na ósemkę <3

    OdpowiedzUsuń