sobota, 8 marca 2014

Rozdział 8

Obudziło mnie chłodne powietrze. Trochę czasu zajęło mi przetworzenie, gdzie właściwie jestem. Otworzyłam leniwie oczy, ale promienie słońca skutecznie mi to uniemożliwiały. Przykryłam głowę kołdrą i odwróciłam się na drugi bok.
Z: Wstań. – usłyszałam twardy głos.
J: Jeszcze nie. – marudziłam.
Z: Jest 10.30. – odparł chłopak niewzruszony.
Nie widziałam jego twarzy, ale na pewno wyrażała ona złość i dezaprobatę.
J: No i co z tego? – wymamrotałam z zakrytą głową.
Z: Za pół godziny masz zajęcia.
J: Co mnie to obchodzi, chcę spać. – zajęczałam zaspana.
Z: Wstawaj, do cholery! Wypierdalaj z tego łóżka.
Trochę zdziwiły mnie jego słowa i ton głosu. Nie były to jakieś żarty. Naprawdę właśnie wywalał mnie z łóżka. Kurwa, już go nienawidzę. Odwróciłam się na drugą stronę i zobaczyłam chłopaka siedzącego na krześle po drugiej stronie pokoju. Zmrużyłam oczy i odkryłam się. Wstałam i od razu zatrzęsłam się z zimna. Spojrzałam na okno. Było otwarte na oścież. Zayn otworzył okno. Nie pomyślał, że będzie mi zimno? No super. Jeszcze jakby tego było mało, stoję tu przed nim w samej bieliźnie. Po prostu zajebiście. Przewróciłam oczami i sięgnęłam po moją sukienkę, która wisiała na oparciu łóżka. Wciągnęłam ją przez nogi i zaczęłam siłować się z zamkiem. Za cholerę nie mogłam się zapiąć. Nagle poczułam czyjeś ciepłe dłonie na moich plecach. Odskoczyłam lekko i zobaczyłam, że to Zayn.
Z: Pomogę ci.
Wzruszyłam ramionami i pozwoliłam mu zapiąć zamek. Gdy to zrobił, przeniósł ręce na moje biodra, na co gwałtownie obróciłam się w jego stronę.
J: Nie dotykaj mnie więcej. – syknęłam.
Z: Jesteś moją dziewczyną, mogę cię dotykać kiedy chcę.- zaśmiał się szyderczo.
J: Nie, nie możesz. Nie jestem twoja. I nigdy nie będę. Sądzę, że żadna dziewczyna nigdy nie będzie. – chłopak zmrużył oczy i złapał mnie mocno za ramię.
Z: Wiesz ile miałem panienek? W nocy każda jest moja. Mógłbym cię przerżnąć kiedy tylko bym chciał. Każda mi ulegnie. Nawet taka suka jak ty.
J: Nigdy. Wiesz jakim jesteś chujem, Zayn? Znam cię tak krótko, a już mogę to stwierdzić. Puść mnie.
Z: Nie zgrywaj takiej niedostępnej. Wiem, że na pewno chciałabyś mnie poczuć. – zaśmiał się.
J: Na początku wydawałeś się w miarę miły. Stwierdziłam nawet, że jesteś przystojny. Teraz już wiem, czemu żadna cię nie chce.
Z: Nic nie wiesz. – burknął.
J: Chyba wiem za dużo. Żałuję, że cię poznałam. Że zmarnowałam na ciebie jakikolwiek czas. Po co w ogóle bawisz się w udowadnianie rodzicom jaki jesteś święty? Przecież twój ojciec wie, że każdej nocy masz inną laskę. Wspominał coś jeszcze o krzywdzeniu. Pamiętasz?
Z: Nikogo nie krzywdzę. – jego uścisk na moim ramieniu dalej się powiększał.
J: Nie? Myślisz, że dziewczyny lubią jak budzą się rano, a ciebie tam już nie ma?
Z: One wiedzą, że mnie tam nie będzie. Nie śpię z dziewczynami. Uprawiam z nimi seks, a potem od razu wychodzę. Albo one wychodzą ode mnie. Żadna się nie sprzeciwia. Po prostu wszystkie pragną, żebym chociaż raz je przeleciał.
J: Jesteś psychicznie chory. To nie jest normalne. Czy ty nie masz uczuć? – czułam jak cała moja ręka drętwieje pod wpływem ucisku jego dłoni.
Z: Nie mam. A z resztą, co cię to obchodzi? Wypierdalaj z tego domu. – w końcu mnie puścił.
Potarłam moje lewe ramię drugą ręką w celu uśmierzenia bólu, ale nic nie pomogło. Na pewno będę mieć siniaka. I to niemałego. Wsunęłam w pośpiechu szpilki na stopy i wyszłam z pokoju. Od razu zeszłam po schodach. Nie zachodziłam nawet do kuchni, ani do salonu, żeby nie musieć żegnać się z rodzicami Zayn’a. Po chwili wyszłam na zewnątrz. Było chłodno. Wyjęłam z torebki sweterek i zarzuciłam go sobie na ramiona. Świetnie, musze wracać pieszo. Teraz będę godzinę zapierdalać do domu, bo jaśnie pan się obraził.  Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam iść. Na dodatek mam na sobie wysokie obcasy. I jestem niewyspana. Po prostu super. Szłam ulicą nie myśląc praktycznie o niczym. Co jakiś czas wyklinałam tylko w duchu tego cholernego Malika. Do mieszkania doszłam, tak jak zakładałam, po około godzinie. Weszłam do domu i od razu zrzuciłam z siebie buty. Moje stopy odetchnęły z ulgą. Z kuchni wybiegła moja mama.
M: Gdzieś ty była całą noc?! Czemu nie zadzwoniłaś?!
J: Przepraszam mamo. Nie zadzwoniłam, bo telefon mi się rozładował. Zostałam u koleżanki na noc, bo byłam zmęczona po kinie i zakupach. – tyle kłamstw w jednym zdaniu.
M: A Zayn nie mógł cię odwieźć?
J: Um… Nie, bo on… Wrócił wcześniej do domu.
Dlaczego musze tak kłamać? To wszystko przez tego zasranego kutasa. Mama westchnęła głośno i wróciła do kuchni. Chyba uwierzyła. Weszłam po schodach i po wejściu do pokoju, od razu opadłam na łóżko. Jest już 11.45 i nie mam najmniejszego zamiaru iść dzisiaj do szkoły choćby na jedną lekcję. Już wolę, żeby mnie wyrzucili. Cóż, ostatnio Zayn dość często mnie wyrzucał z różnych miejsc, więc wywalenie ze szkoły nie zrobi na mnie zbytniego wrażenia. Ściągnęłam z siebie sukienkę i zmieniłam bieliznę. Ubrałam się w luźne dresy i położyłam się z powrotem do mojego kochanego łóżeczka. Zasnęłam momentalnie.

3 komentarze:

  1. Zajebię go. Tak mu przyjebię, że się normalnie nie pozbiera. Ja nie mogę, Zayn! Człowieku, nie ogarniam cię, a to bardzo, bardzo źle.
    A rozdział, no cóż, po prostu gsisbwjsbeksjaghsbghshhhfcojs <3
    Kurde no, temu się nie da wyrazić słowami! Tak mnie wkurzył ten - tu cytuję - zasrany kutas, że... Omomomomomomom.
    No się kuźde pozbierać nie mogę.

    KOCHAAAAM ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za chuj z tego Zayna! No ja nie mogę! No po prostu wyjebał ją z domu! Co za kutas!
    Co do części - zajebista! Jak każda <3
    Nie mogę się doczekać następnej <3

    OdpowiedzUsuń