środa, 5 marca 2014

Rozdział 5

Obudził mnie nieznośny dźwięk budzika ustawionego na telefonie. Przeszukałam dłonią pościel, aż w końcu natrafiłam dłonią na zagubiony przedmiot. Wyłączyłam denerwującą aplikację i spojrzałam na godzinę. Tak jak zaplanowałam. Z niechęcią zwlokłam się z łóżka i skierowałam się wprost do mojej łazienki. Postanowiłam nie brać prysznica, bo zwyczajnie mi się nie chciało. Odbębniłam codzienna toaletę i przebrałam się w ciuchy odpowiednie do szkoły. Szara bluzka, jasne jeansy. Włosy zaplotłam w luźnego warkocza opadającego na moje prawe ramię. Złapałam za torbę, po czym włożyłam do niej kilka niezapisanych zeszytów i długopis. Nie zapomniałam również o paczce niezbędnych papierosów i telefonie, które wepchała do kieszeni od spodni. Zeszłam na dół i zarzuciłam na siebie ciemno zieloną kurtkę. Wciągnęłam na nogi czarne trampki i wyszłam z domu. Moi rodzice byli chyba w pracy. Skierowałam się w stronę Crocks, żeby móc coś zjeść. Mogłabym zrobić to w domu, ale mam ochotę na coś słodkiego. Po 20 minutach doszłam do celu i otworzyłam drzwi, czemu towarzyszył przyjemny dźwięk dzwoneczków. Od razu po wejściu, przywitała mnie uśmiechem przyjazna blondynka. Usiadłam przy stoliku blisko okna, a Rita podeszła bliżej.
R: Cześć Alex. Co podać? – powiedziała nadal uśmiechnięta.
J: Cześć. Kawę i pączka. – odwzajemniłam uśmiech.
Dziewczyna skinęła głową i po pięciu minutach wracała już z moim zamówieniem. Z apetytem zjadłam świeżego pączka, popijając gorącą kawą. Takie śniadanie lubię. Po zjedzeniu, wyszłam z lokalu i skierowałam się w stronę przystanku. Akurat zdążyłam na autobus, na co bardzo się ucieszyłam. Weszłam do długiego pojazdu i kupiłam bilet w dwie strony. Po krótkim czasie byłam już pod szkołą. Znienawidzony przeze mnie budynek. W sumie nie byłoby tak źle, gdyby chodzili tu jacyś normalni ludzie. A tak, nie mam nawet z kim pogadać. No oprócz dyrektora, który zawsze ma mi coś do powiedzenia. Tak samo ja jemu. Lekcje w szkole ciągnęły się niemiłosiernie długo. W sumie i tak nic nie słuchałam, więc praktycznie mogłabym tu nie przychodzić. No ale frekwencja. Nie mam zamiaru przechodzić przez tą klasą jeszcze raz. Nie mam na to najmniejszej ochoty. Zadzwonił długo wyczekiwany dzwonek na przerwę, więc wyszłam z pośpiechem na korytarz. Roiło się tu od wymalowanych panienek i ulizanych chłoptasi. Czemu wybrałam tą szkołę? Sama nie wiem, chyba była najbliżej. Wyjęłam telefon z kieszeni w celu sprawdzenia godziny. Jest już 15.00. To chyba mój pierwszy raz, kiedy zostałam w szkole przez wszystkie lekcje. No nie licząc pierwszej lekcji, na którą jednak nie zdążyłam. Skierowałam się w stronę wyjścia, żeby w końcu móc zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadłam na ławce obok przystanku i cierpliwie czekałam na autobus. Po 10 nudnych minutach w końcu nadjechał. Wgramoliłam się do środka i zajęłam miejsce blisko wyjścia. Autokar był prawie pusty. Po kilkunastu minutach byłam już przed moim domem. Postanowiłam jednak zapalić papierosa, zanim wejdę do środka. Wyciągnęłam jednego z paczki i odpaliłam od zapalniczki. Stanęłam pod ścianą w bocznej ulicy, żeby nikt z sąsiadów mnie nie zauważył. Może i jestem pełnoletnia, ale rodzice nieźle by się wkurzyli. Jak do tej pory, nie wiedzą nic o moim nałogu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Gdy skończyłam, weszłam do mieszkania i ściągnęłam buty. Moja mama siedziała w salonie. Taty jeszcze nie było. Przywitałam się z rodzicielką i usiadłam obok niej.
J: Zaraz wychodzę spotkać się ze znajomymi. – zaczęłam.
M: Dobrze. Tylko nie wróć zbyt późno.
J: Okey, nie martw się. Tylko pamiętaj, że jestem pełnoletnia. – wyszczerzyłam się, na co moja mam zmierzyła mnie wzrokiem.
M: Dobra, dobra, nie chwal się tym tak. Jak będziesz chciała zostać dłużej u tych twoich znajomych, to daj mi znać. Telefon chyba masz no nie?
J: Nie, nie mam mamo…
Matka tylko westchnęła i powróciła do oglądania jakiegoś dennego teleturnieju. Wlazłam po schodach na górę, wprost do mojego pokoju. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, który przed chwilą wybił godzinę 16.00. Mam jeszcze godzinę. Poszłam do łazienki i wzięłam orzeźwiający prysznic, używając waniliowego żelu do mycia ciała. Umyłam także włosy, a po wyjściu wysuszyłam je suszarką. Ubrałam czarny, koronkowy stanik i pasujące do tego majtki. Nie lubię nosić niedopasowanej bielizny. Wróciłam do pokoju i nałożyłam przyszykowaną wcześniej sukienkę. Z powrotem wróciłam do łazienki i zrobiłam sobie makijaż, używając do tego jedynie tuszu do rzęs i odrobiny pudru. Kolejny fakt o mnie- nie lubię mieć tapety na ryju. Umyłam jeszcze zęby, po czym usiadłam na łóżku. Zaczęłam myśleć, po co ja właściwie zgadzałam się na takie gówno. No ale cóż, obiecałam pomóc Zayn’owi, więc dotrzymam słowa. Czy to jest w ogóle pomoc? Nie wiem jak on to widzi. W ogóle jest dziwny. Wstałam z łóżka, po czym je pościeliłam. Podeszłam do krzesła i wsunęłam na nogi czarne szpilki. Przeszłam kilka kroków w celu przyzwyczajenia się do nowego obuwia. Chodzenie na obcasach idzie mi o dziwo całkiem dobrze. Chociaż byłoby o wiele lepiej, gdybym robiła to częściej. Po chwili z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. To pewnie on. Wypuściłam głośno powietrze i z powrotem wzięłam głęboki oddech. Przy jego rodzicach muszę być dla niego miła. Chyba. Na pewno. Zeszłam na dół i zobaczyłam chłopaka ubranego w czarne, dosyć obcisłe spodnie, biały t-shirt i czarną, skórzaną kurtkę. Zmierzył mnie wzrokiem, po czym szeroko się uśmiechnął. Przewróciłam oczami i podeszłam do wieszaka. Założyłam na siebie czarny sweterek, którego nie zapięłam.
J: Idę mamo! – krzyknęłam na tyle głośno, żeby mnie usłyszała.
M: To są ci twoi znajomi? – spytała wchodząc na przedpokój.
J: Um… Właśnie do nich jedziemy. –wykręciłam się i szybko wyszłam na zewnątrz.
Auto Zayn’a czekało już na moim podjeździe. Podeszłam do niego i otworzyłam sobie drzwi. Weszłam niezdarnie do środka. O wiele trudniej robi się to w szpilkach. Na serio, nie polecam. Chłopak zamknął za mną drzwi i usiadł na swoim miejscu. Przekręcił kluczyk w stacyjce i gwałtownie ruszył, na co wbiłam się w fotel.

***
Dodaję tak szybko, bo się wstydzę za ten poprzedni. Ten też jest tragiczny, ale za to w następnym będzie się działo.

3 komentarze:

  1. Oh ten Zayn, on kiedyś zabije tą Alex w samochodzie haha :D
    Nie wolno ci mówić, że rozdział jest (tutaj dowolne słowo krytykujące) NIE!!! On jest niesamowity! <3 Już się nie mogę doczekać szóstego rozdziału <3
    Ciekawe, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem :***
    Dowiem się przy następnym rozdziale :D <3
    Loffffffciam cię soł macz <3 :****

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no! Ja wracam do domu, a tu nowy rozdział! Normalnie taki zaciesz miałam :D Zgadzam się z Klaudią.
    TWOJE ROZDZIAŁY NIE MOGĄ BYĆ NUDNE, I WGL, BO TO JEST PO PROSTU NIEMOŻLIWE!
    TY I NUDA - COŚ NIE DO OGARNIĘCIA.
    IMPOSSIBLE.
    <3333
    Nie no, nie mogę, taki z niego gentelman, zawsze te drzwi zamyka, otwiera i co jeszcze? ;* Jestem ciekawa, jacy są jego rodzice. Święci na pewno nie, bo Zayn musiał po kimś te swoje cechy odziedziczyć xD

    Czekam na szósteczkę ;*
    KC <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, bo wiesz, to chodzi o to, że Zayn to skończony idiota. Ale o tym dowiecie się potem ;-)

      Usuń