Gdy się obudziłam, poczułam jakiś dziwny ciężar na mojej
talii. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą najpiękniejszy widok, jaki
kiedykolwiek miałam szansę zobaczyć. Słodko śpiący Zayn z lekko rozchylonymi
ustami i rozczochranymi włosami. Uśmiechnęłam się pod nosem i palcem
wskazującym dotknęłam jego dolnej wargi. Przejechałam wzdłuż linii jego
szczęki, na końcu dotykając ciemnych włosów. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Czy to coś znaczy?
Powoli zdjęłam jego ciężką rękę z mojego ciała i wysunęłam
się spod pościeli. Na szczęście się nie obudził, więc osiągnęłam mój cel.
Wygląda tak pięknie gdy śpi, nie chcę tego popsuć. Gdy pościel już na mnie nie
spoczywała, moje ciało ogarnął chłód. Boże, dlaczego jest tutaj tak zimno?
Czuję się jakbym była na dworze i to w środku zimy. Wyszłam na paluszkach na
korytarz, a potem szybko zbiegłam po schodach. Wleciałam do salonu w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym się okryć.
W końcu dostrzegłam koc, który leżał złożony w kostkę na jednym z foteli.
Szybko się nim opatuliłam i ruszyłam do kuchni. Gdy już się tam znalazłam,
zaczęłam następne poszukiwania. Tym razem moim celem stało się mleko.
Oczywiście znajdowało się w lodówce, co raczej jest normalne. Wyciągnęłam z
szafki szklankę i nalałam do niej białej cieczy. Odstawiłam karton na miejsce i
odwróciłam się tyłem do blatu, opierając się o niego. Po chwili usłyszałam
głośne kroki na schodach. Do pomieszczenia wbiegł Zayn z raczej przerażoną
miną.
- Nigdy więcej tego nie rób. – wycedził podkreślając każde
słowo.
- Czego? – zaśmiałam się zdziwiona.
- Obudziłem się, a ciebie przy mnie nie było! Już myślałem,
że sobie poszłaś, coś ci się stało, albo jeszcze Bóg wie co! – chłopak zaczął
panikować.
- Hej, spokojnie. Ja tylko zeszłam się napić. – uśmiechnęłam
się w jego stronę.
- Mogłaś mnie obudzić! – wyrzucił ręce w górę, w geście
oburzenia.
- Ale tak słodko spałeś… - zrobiłam minę szczeniaczka.
- Słodko? – zaśmiał się dźwięcznie.
- Słodko. – potwierdziłam. – No wiesz, wyglądałeś tak
niewinnie i bezbronnie.
- Jesteś niemożliwa. – pokręcił głową. – Nalej mi mleka.
- Sam sobie nalej. – udałam zdegustowanie. – Nie jestem
twoją służącą.
- Ale sobie nalałaś, więc mi też możesz.
- Nie. – skrzyżowałam ręce na piersi. – Chyba, że ładnie
poprosisz.
Zayn uśmiechnął się zawadiacko i zaczął iść w moją stronę
powolnym krokiem. Oczywiście zaczęłam gapić się na jego idealnie wyrzeźbiony
tors, co na pewno nie uszło jego uwadze, ponieważ jego uśmiech tylko się
poszerzył. Gdy był już krok ode mnie, upadł na dwa kolana i wydął dolną wargę,
robiąc przy tym duże oczka. Wybuchłam śmiechem i odłożyłam swoją szklankę na
blat.
- Wyglądam słodko? – spytał nie zmieniając pozycji.
- Zdecydowanie. – zaśmiałam się jeszcze głośniej.
Postanowiłam, że jednak tym razem mu się udało i naleję mu
tego nieszczęsnego mleka. Odwróciłam się do niego tyłem i sięgnęłam do szafki,
aby wyjąc szklankę. Napełniłam ją i z powrotem schowałam mleko do lodówki. Zayn
zdążył w tym czasie wstać, więc podałam mu szklane naczynie, które opróżnił w
ciągu kilku sekund.
- Co się mówi? – zapytałam unosząc brew.
- Dziękuję? – wymamrotał niezrozumiale.
- Właśnie tak. – zachichotałam cicho. – Mam do ciebie bardzo
ważne pytanie.
Jego mina w jednej chwili zrzedła i na twarzy pojawił się
grymas.
- Dlaczego, do cholery, jest tu tak zimno? – zarzuciłam
ramionami.
- Ach, o to chodzi. – rozpromienił się. – Ogrzewanie
włączają dopiero o 9.00. A jest… 7.38.
-To wiele wyjaśnia. W takim razie wracam do mojego domu i
będę spać dalej. – skierowałam się w stronę schodów.
- Spać? – zdziwił się.
- No tak. Jest mi zimno, a pod kołdrą jest cieplutko. –
wzruszyłam ramionami nie zatrzymując się.
Wbiegłam po schodach, zebrałam moje ciuchy i weszłam do
łazienki. Szybko się ubrałam, a ciuchy Zayna, które miałam na sobie wrzuciłam
do kosza na pranie. Gdy wyszłam na
korytarz, Zayn stał oczywiście na środku i bacznie mi się przyglądał.
- Musisz iść? – spytał drapiąc się po głowie.
- Nie muszę, ale jest mi naprawdę zimno. A ja nienawidzę
zimna. – skrzywiłam się, wymijając chłopaka i zbiegając po schodach.
Usłyszałam jego kroki tuż za mną, więc tylko przyspieszyłam i
zaczęłam ubierać buty.
- A nie możesz spać u mnie? – zaczął marudzić.
- Pewnie masz dużo spraw na głowie, nie chcę ci
przeszkadzać.
- Ale przecież możesz tu być w czasie gdy ja będę załatwiał
te sprawy. – podszedł bliżej mnie.
- Zayn, mam swoje mieszkanie. Nie będę czuć się dobrze
przebywając tu, podczas gdy ciebie tu nie będzie. Masz swoje życie, ja mam
swoje. Przecież możemy spotkać się wieczorem, prawda?
- Tak? – spytał spoglądając na mnie.
- No pewnie, że tak. Sądziłeś, że już do ciebie nie przyjdę,
czy jak? – zaśmiałam się.
- Wiesz, myślałem, że… Że już nie będziesz chciała się ze
mną spotkać. – podrapał się nerwowo po karku.
- Przestań głuptasie. – uśmiechnęłam się szeroko. – Zadzwoń
do mnie potem. Umówimy się jeśli chcesz. Dobrze?
- Dobrze. – na jego twarzy zagościł nieśmiały uśmiech.
Gdy moje buty znalazły się już na stopach, podeszłam do
Zayna i lekko go przytuliłam. Chłopak nieco się zdziwił, ale po chwili
odwzajemnił gest.
- Do zobaczenia. – szepnął mi wprost do ucha.
Uśmiechnęłam się do siebie i wypuściłam go z objęć.
Nacisnęłam klamkę i po chwili znalazłam się już na dworze. Było oczywiście
niesamowicie zimno. Tak, zbliża się ta prawie najgorsza pora roku. Jesień. A
jaka jest najgorsza? Oczywiście zima!
Podbiegłam do auta i szybko do niego wskoczyłam. Rozgrzałam
ręce pocierając nimi o uda i odpaliłam silnik. Nacisnęłam pedał gazu i ruszyłam
w stronę mojego mieszkania. Boże, jest 8.00 rano, a ja już na nogach. Tragedia.
Do domu dotarłam już po kilkunastu minutach. Po wejściu do
mieszkania, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było wzięcie długiego prysznica.
Przebrałam się w świeżą bieliznę i luźną koszulkę na krótki rękaw. Wskoczyłam
do łóżka i po prostu zasnęłam.
***
Obudził mnie uporczywy dźwięk wydobywający się z telefonu.
Wygramoliłam się z łóżka i podreptałam na korytarz, gdzie zostawiłam torebkę z
tym cholernym urządzeniem. Na wyświetlaczu widać było imię Zayna.
- Słucham? – powiedziałam zaspana.
- Czyś ty oszalała?! – wrzasnął, na co odstawiłam telefon od
ucha na kilka centymetrów. – Dzwonię do ciebie po raz 38 i napisałem ci już ze sto esemesów! Mogłaś
chociaż odpisać, dać jakiś znak życia! Zadzwonić i powiedzieć: „u mnie wszystko
okej”, obojętnie! Wiesz jaki jestem zdenerwowany? Dostałem zawału serca
przynajmniej pięć razy, o ile to w ogóle możliwe!
- Zayn, uspokój się. – wtrąciłam się. – Po prostu spałam.
- Spałaś!? Dziewczyno, nie masz pojęcia jak ja się o ciebie
martwiłem!
- Martwiłeś się… - uśmiechnęłam się pod nosem. – Nie masz o
co się martwić.
- Jeszcze raz zrobisz mi takie coś, a już nigdy nie
wypuszczę cię z mojego mieszkania. Zrozumiano?
- I myślisz, że się ciebie posłucham? – zaśmiałam się. –
Dobra, nie mam teraz czasu na rozmowy.
- A co jest takiego ważnego? – spytał nieco się uspokajając.
- No wiesz, muszę zjeść śniadanie, iść na siłownię i takie
tam.
- Śniadanie? Jest prawie 15.00. – powiedział i założę się,
że właśnie w tym momencie ma na twarzy przyklejony jakiś głupi uśmiech.
- Kurwa. Muszę kończyć. Pa.
Nie dałam mu szansy na powiedzenie czegokolwiek i szybko się
rozłączyłam. Rzuciłam telefon gdzieś na podłogę i pognałam do sypialni.
Wyciągnęłam z szafy ubrania
, które po chwili na siebie włożyłam. Wzięłam także torbę, do której spakowałam rzeczy potrzebne na siłownię.
Zabrałam jeszcze telefon, który leżał na podłodze w korytarzu i wybiegłam na
zewnątrz. Wiał zimny wiatr, a słońce przysłonięte było przez ciemne chmury.
- Zajebiście. – mruknęłam sama do siebie.
***
Ćwiczenia na siłowni szły mi niesamowicie lekko. Miałam w
sobie duże energii, co jest zapewne przyczyną dość długiego snu. Bardzo
długiego snu. Po skończonym treningu wzięłam szybki prysznic w tym samym
budynku i wypiłam butelkę wody. Przebrałam się w normalne ciuchy i ruszyłam w
stronę wyjścia.
- Hej, wiesz może, która jest godzina? – zaczepił mnie jakiś
chłopak, gdy otwierałam samochód.
- Tak, chwilka. – spojrzałam na telefon. – 17.25.
- Dzięki. – nieznajomy uśmiechnął się do mnie ciepło. – Tak
w ogóle jestem Nick.
- Alex. – podałam mu rękę, którą po chwili delikatnie
uścisnął.
-Wiesz co… Zdaję sobie sprawę z tego, że praktycznie mnie
nie znasz, ale miałbym do ciebie prośbę. Bo mój… kolega, ma niedługo urodziny.
A ja nie mam zielonego pojęcia co mógłbym mu kupić. I pomyślałem sobie, że może
byś mi… pomogła?
- Jasne. – uśmiechnęłam się szeroko. – Dlaczego nie. Może
pójdziemy do galerii, skoro już tu jesteśmy?
- Kamień spadł mi z serca. Więc chodźmy.
Zaczęliśmy iść w stronę centrum handlowego, które znajdowało
się tuż obok siłowni.
- No więc co lubi twój kolega? – zapytałam, gdy byliśmy już
w środku.
-Tak właściwie, to on nie jest moim kolegą. – chłopak
zarumienił się.
- A kim? – zdziwiłam się.
- Bo wiesz… On jest raczej kimś więcej niż tylko zwykłym
kolegą. – powiedział speszony.
- Ach, rozumiem! Czyli jest twoim chłopakiem, tak? –
zapytałam nadal uśmiechnięta.
- W sumie to tak. Jesteśmy ze sobą od niedawna. – Nick
przeczesał swoje brązowe włosy. – Ale nie przeszkadza ci to?
- Co? Że wolisz chłopców? Przestań! Uważam, że to bardzo
słodkie. – wyszczerzyłam się.
Nick zaczął opowiadać mi o swoim partnerze i z tego co usłyszałam,
bardzo go kocha. Dowiedziałam się, że ma na imię Louis i lubi piłkę nożną. I
wiele innych rzeczy, których nie jestem w stanie spamiętać.
- Louis kocha muzykę. Jest artystą. Kojarzysz One Direction?
– pokiwałam głową. – Jest członkiem tego zespołu. Uwielbiam jak śpiewa. Ma
cudowny głos.
Zaniemówiłam. Po prostu zaniemówiłam. Louis. Tomlinson. Jest.
Kurwa. Gejem.
- Alex! Halo! Ziemia do Alex! – chłopak machał mi ręką tuż
przed twarzą. – Wszystko okej?
- Co? Ach, tak jest okej. – obudziłam się z pewnego rodzaju
transu. – Po prostu… Znam Louisa.
- Serio? To ekstra! Gdzie go poznałaś?
- Jakoś tak.. Nie wiem, nie pamiętam. Bo znam jego kolegę i
on mnie poznał z Louisem i tak jakoś… - nie mogłam się wysłowić, ponieważ byłam
jeszcze w niemałym szoku.
- Nieważne. Więc jak? Myślisz, że ta koszulka będzie dobra?
Plus do tego tamta bransoletka?
- Tak, tak. Będzie idealnie. – uśmiechnęłam się.
Chłopak zapłacił za zakupy i wyszliśmy z ogromnego budynku.
- A kiedy on ma właściwie te urodziny? – zapytałam.
- Dopiero 24 grudnia, ale wolę mieć prezent już teraz. I tak
muszę mu kupić coś jeszcze na gwiazdkę. Co za dureń rodzi się w Wigilię… -
westchnął.
- Sam sobie wybrałeś takiego chłopaka. – zaśmiałam się.
- Tak, czasami się zastanawiam dlaczego akurat on. –
zawtórował mi śmiechem. – To ja się już
będę zmywał. Dzięki za pomoc. Jestem ci winny kawę i ciasto. Masz tu mój numer
i dzwoń kiedy tylko chcesz.
Nick wręczył mi karteczkę z ciągiem cyfr, który po chwili
wbiłam do telefonu i zadzwoniłam. Chłopak również zapisał sobie mój numer, po
czym pożegnaliśmy się i wsiadłam do auta.
Louis ma chłopaka. No po prostu zajebiście.
Okej.
OdpowiedzUsuńKurwa zajebię Cię dziewczyno. Co Ty na to?
KOOOOOOOOCCCCCHHHHHHAAAAAAAAAM ZAYNAAAA
matko on jest przesłodkocudownouroczyomgomfgjajajajajajajajajaoraju
aaaaaaa
Cudowny rozdział. Naprawdę.
Lubię Nicka, fajny z niego gość.
Taa.
I WIELKIE, PRZEOGROMNE SORRRRRRYYYYY
dopiero teraz zauważyłam rozdział, który napisałaś tydzień temu ;((( jejku, wstyd mi strasznie :((( przepraszam <3
W każdym razie, czytam KAŻDĄ notkę pod rozdziałem, nie martw się :) Strasznie mnie wciągnęła ta historia i szczerze mówiąc nie mogę się jej oprzeć XD tsa, gadanie,, nie umiem się wysławiać, wybacz.
Dziękuję Ci za to, że mimo tego, iż nie masz ochoty na kontynuowanie bloga (rozumiem Cię, bo aktualnie czuję to samo ;-;) mimo wszystko piszesz dalej :) Mimo tych wszystkich problemów, dziękuje. Dziękuje. <3
Na koniec powiem tyle: KOCHAM CIĘ
Nie, nie Zayna, hahaha :3
Dobranoc, weny skarbie, wierzę, że poradzisz sobie ze wszystkimi problemami :) <3
O. My. Fucking. God. Ja. Pierdolę. Kurwa. Mać. O. W. Dupę. Jeża. Co. Do. Cholery? LOUIS MA CHŁOPAKA??? CO??? :O Nie no, świetnie to wymyśliłaś :D <3
OdpowiedzUsuńKocham cię normalnie <3
I jeszcze ten napady Zayna <3 Jak ja go kocham <3 On jest taki słodki i uroczy <3 Haha, ciekawe na jak długo :D
Mam nadzieję, że tam u ciebie jest już lepiej <3
Jeśli znajdziesz odrobinę czasu, żeby wpaść na bloga takiej jednej (mojego xD) to byłoby fajnie :D
http://different-world-1d.blogspot.com
Oh My Gosh! Nie spodziewałam się, że Nick jest chłopakiem Lou! Ale wydaje się być spoko. Już sobie wyobrażam tę rozmowę. Jejku! Nie mogę się doczekać następnego!! Dziękuje, że dodajesz!!
OdpowiedzUsuńBuźki =*
Zostałaś nominowana do nagrody Libster Arward. Więcej na :
OdpowiedzUsuńhttp://stay-fanfiction-o-harrym-stylesie.blogspot.com/2014/07/libster-arward.html?m=1
O. My. Good. Nie wierze, jaki ZAJEBISTY rozdział <3 te napady złości Zayn'a. To było takie........no.......awwwwww, no ........ I ...... Mega,, urocze i słodziutkie <3 kocham twojego bloga. On jest taaaaaakk swwweeeet <3 pisz dalej <3 Nick ma chłopaka? jest gejem????!?!?!?! What ?!??! Nie ogarniam. Louis jest gejem?? Ma chłopaka?? Rozdział jak już pisałam ZAJEBISTY <3 awwwwww, kocham cię i twojego bloga
OdpowiedzUsuń