niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 20

 Nie wiem jak długo tak siedziałam. Zdecydowałam się wstać, gdy mój zapas łez w końcu się wyczerpał. Gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, o mało co nie dostałam zawału. Moje lewe oko okrążone jest przez wielki siniak, na wardze jest niemałe przecięcie. Oprócz tego kilka zadrapań na policzku. Ach, stare ‘dobre’ czasy powróciły. Myślałam, że nie będę już musiała opatrywać własnych ran. Ale jednak. Wyciągnęłam z apteczki wodę utlenioną i zaczęłam przemywać nią całą moją zmasakrowaną twarz. Ból był niemiłosierny. Po skończeniu, wzięłam gorący prysznic i usiadłam w moim ukochanym łóżku. Co ja mam teraz zrobić? Jak mam się gdziekolwiek pokazać? Na pewno nie zgłoszę tego na policję, Barry by mnie zabił. Dlaczego muszę radzić sobie z tym wszystkim sama? To takie trudne. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam po niego, a na wyświetlaczu zauważyłam numer Niall’a. Przymknęłam oczy i głęboko westchnęłam.
- Słucham. – odebrałam.
- O 15.00 w Nandos. Musimy porozmawiać. – powiedział chłodno.
- Niall, to nienajlepszy pomysł. – myślałam co mogę mu powiedzieć, żeby jakoś się wykręcić. –Nie czuję się zbyt dobrze.
- W takim razie zaraz u ciebie będę. – odparł i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączył się.
Ekstra. Niall zaraz tu przyjedzie, powyzywa mnie od dziwek, zobaczy w jakim jestem stanie i jeszcze raz powyzywa. Załamana opadłam na łóżko. Jestem wykończona psychicznie, to wszystko nie może się dziać naprawdę. A co jeśli Niall spyta o moją przeszłość? Przecież nie mogę mu wszystkiego powiedzieć, prawda? Użalałam się nad sobą jeszcze jakieś 15 minut, gdy nagle usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i powlokłam się, by je otworzyć. Po drodze jeszcze raz spojrzałam w lustro. Tragedia. 
- Alex? – Niall szeroko otworzył oczy, gdy tylko mnie zobaczył. – Co ci się stało, do cholery?! 
- Um… Nic takiego, przewróciłam się. – skłamałam.
- I ja mam ci w to uwierzyć?! – wepchał mnie głębiej do mieszkania i zamknął za nami drzwi. – O mój Boże, kto ci to zrobił?
Chłopak zaczął oglądać moją twarz z każdej możliwej strony, wykrzywiając przy tym twarz w bliżej nieokreślonym grymasie. Syknęłam z bólu, gdy przejechał palcem po moim policzku. 
- Jedziemy do lekarza. – oznajmił i zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia.
- Nigdzie nie idę! – wyrwałam rękę z jego uścisku. 
- Alex, popatrz na siebie! Czy ty jesteś poważna?! Możesz mieć jakiś poważny uraz! – blondyn zaczął panikować. 
- Przestań, przecież nic mi nie jest. – wysiliłam się na blady uśmiech, czego od razu pożałowałam z powodu mojej rozciętej wargi. – To tylko kilka siniaków i zadrapań, nic takiego.
- Czy ty jesteś normalna? Kilka siniaków, dobre sobie. Chodź do salonu, opowiesz mi wszystko.
Westchnęłam głośno i zaprowadziłam chłopaka do mojego pokoju. Tak, sypialnia wydaję się być lepszym pomieszczeniem do zwierzeń niż salon. Usiadłam na łóżko, a po chwili dołączył do mnie mój towarzysz. 
- Zaczynaj. – ponaglił mnie.
- Chcesz prawdę, czy delikatniejszą wersję? – zapytałam mając nadzieję, że wybierze tę drugą opcję.
- Prawda. Od początku aż do końca. – wlepił we mnie swój wzrok.
Co ja mam mu, do kurwy nędzy, powiedzieć? Od którego początku zacząć?
- Spotkałam pewnego starego znajomego, z którym miałam nie za dobre relacje. Trochę się wkurzył no i mi przywalił. – sama zaśmiałam się na moje słowa. Serio, trochę dziwnie to wszystko zabrzmiało.
- Tak po prostu cię uderzył? Niemożliwe. – chłopak pokręcił przecząco głową. 
- W pewnym sensie miał powody… - głośno wypuściłam powietrze z płuc. 
- Możesz jaśniej? – Niall zaczynał się niecierpliwić. 
- Wiesz jakie to cholernie trudne? Mam straszną przeszłość, nie chcę obarczać cię swoimi problemami. 
- Malutka, zaczynam się o ciebie naprawdę martwić. Płakałaś, prawda? – na jego twarzy widać było zmartwienie. 
- Widać? – wykrzywiłam się.
- Tak. Wiem, że to głupie pytanie, ale… czy to… wszystko, ma coś wspólnego z Zayn’em? – spojrzałam w jego błękitne tęczówki, ale nie dałam mu odpowiedzi.
Czy ma coś wspólnego? Sama nie wiem. Nie, chyba nie ma. Tak mi się wydaję. Jestem pewna.
- Czyli prawdopodobnie nie. – sam dał sobie odpowiedź. – A to co mówił Liam… No wiesz, to, że jesteś…
- Nie, to nieprawda. To właśnie ten znajomy, o którym przed chwilą wspominałam. Nie lubi mnie za bardzo. Rozpowiedział wszystkim jaką to jestem dziwką, a sam jest szefem jednej z największych mafii w tym mieście. Uwierzyłeś mu, prawda? Wszyscy uwierzyli. Myślicie, że jestem jakąś szmatą, ale to nie jest prawda. On chce mnie po prostu zniszczyć. – po moim policzku spłynęła pierwsza łza. 
- Hej, nie płacz. – chłopak zamknął mnie w szczelnym uścisku. – Wierzę ci. Nikt nie ma cię za kogoś złego. Ale czekaj, czekaj… Mafia? Czy ty masz z tym coś wspólnego?
Odsunęłam się od niego i wlepiłam swój wzrok w jakże interesujące w tym momencie paznokcie. 
- Nie, Niall. To było kiedyś. Popełniłam wiele błędów, za które teraz przyszło mi płacić wysoką cenę. 
- A więc jednak… Alex, ja chyba nic nie rozumiem. O jakich błędach mówisz? – chłopak nadal próbował wyciągnąć ze mnie jak najwięcej informacji. 
- O strasznych błędach. 
I know I paid, that's why I'm alone today
Just me and myself and no mental health
My mistake overtakes
Wiem, że za to zapłaciłam, dlatego jestem dziś samotna
Tylko ja sama i brak zdrowia psychicznego
Mój błąd mnie dopada

Mimo usilnych starań, Niall nie wyciągnął ze mnie tego dnia już niczego. Siedziałam tępo wpatrując się w ścianę aż do wieczora. Nie wiem kiedy się ściemniło, nie wiem kiedy Niall wyszedł. Nic nie wiem. Kompletnie nic. Nagle usłyszałam coś co przypominało ciche stukanie. Rozejrzałam się po sypialni szukając jakiegokolwiek znaku, źródła dźwięku. Wstałam i przeszłam do kuchni. Pukanie nasiliło się, więc byłam coraz bliżej celu. Ach tak. Po prostu ktoś puka do drzwi. Skierowałam się w ich stronę, ale miarowy dźwięk ustał. Nacisnęłam klamkę i uchyliłam lekko drzwi. Zobaczyłam oddalającą się sylwetkę. Odchrząknęłam, dając tym samym znać, że tu jestem. Moje ciało ogarnęło dziwne uczucie, gdy zobaczyłam odwracającego się w moją stronę Zayn’a. 
- Jaśnie pani otworzyła. – burknął. – Co ci się stało w twarz?
- Chcesz coś konkretnego, czy po prostu przyszedłeś mnie powkurzać? – spytałam krzyżując ręce na piersi.
- Tak właściwie, to chciałem pogadać. – odpowiedział robiąc kilka kroków w moją stronę. 
Niechętnie wpuściła go do środka i zaprowadziła do salonu. Przechodząc obok lustra wiszącego w korytarzu, nie miałam odwagi  nie spojrzeć. Na pewno wyglądam fatalnie, nie chcę załamywać się jeszcze bardziej. 
- Napijesz się czegoś? – spytałam próbując być uprzejmą. 
- Może wody. – usiadł na jasnej kanapie. 
Wywróciłam oczami i ruszyłam do kuchni. Miałam szczerą nadzieję, że nie będę musiała mu nic przynosić, ale cóż. Nalałam wody do przezroczystej szklanki, a sama wzięłam sobie całą butelkę. Weszłam do salonu i podałam chłopakowi napój. Nawet nie podziękował. Nie chciałabym obrażać jego rodziców, ale jest strasznie źle wychowany. 
- Więc… - zaczęłam przerywając niezręczną ciszę. – O czym chciałeś porozmawiać?
- Bo wiesz… Słyszałem, że… - nie mógł się wysłowić i widocznie zastanawiał się jak ubrać słowa to, co chciał mi przekazać.
Czekajcie… Czy Malik właśnie nie wie co powiedzieć? Hm, ostatnio chyba trochę wymiękł. Może ktoś spuścił mu w końcu porządne lanie, po którym trochę zebrał się do kupy. I może nie jest już totalnym sukinsynem. Może.
- Niall kazał ci przyjść, prawda? – uniosłam obie brwi.
- Taa… - przetarł twarz dłońmi. – Tak w sumie, nie wiem o co mu chodziło. Powiedział tylko, że musze z tobą porozmawiać, bo to bardzo ważne. Oczywiście nie chciałem tego robić, bo jesteś strasznie uparta i nieznośna, ale zagroził mi, że… Nieważne. W każdym bądź razie musiałem tu przyjść. Więc wysłucham cię teraz, powiem kilka pocieszających słów i sobie pójdę.
- Nie, dzięki. Nie potrzebuję twojej pomocy, tym bardziej, gdy robisz to na siłę. Nie chcesz ze mną rozmawiać, nie ma sprawy, tam są drzwi. – upiłam łyk wody z butelki. – Myślisz, że mam ochotę zwierzać ci się z moich największych sekretów? Moje życie i tak się sypie, nie chcę mieć jeszcze ciebie na głowie. 
- No i sprawa rozwiązana. Miałem nadzieję, że to powiesz, naprawdę nie chce mi się słuchać twojego piskliwego głosu i widzieć twojej opuchniętej twarzy. Za dużo dawania dupy, hm? – zaśmiał się gorzko.
Przymknęłam oczy, zbierając się w myślach na odpowiedź. Jak on w ogóle może? Ocenia mnie, praktycznie nic o mnie nie wiedząc. Dlaczego przypiął mi łatkę taniej dziwki? Nigdy nie robiłam tego dla pieniędzy, ba! W ogóle nigdy tego nie robiłam. Oczywiście nie mam zamiaru mu tego mówić, tak tylko sobie myślę… 
- Tak dla twojej wiadomości: nie, to nie od dawania dupy. Moja twarz jest opuchnięta od płaczu. Chyba wiesz, co to są łzy, prawda? Ile osób doprowadziłeś już do ich uronienia? Na pewno wiele. – powiedziałam patrząc mu przez cały czas prosto w oczy.
- Tak, dość wiele. Ale… Czy teraz płakałaś przeze mnie? – spytał trochę ciszej.
- Nie, nie przez ciebie. Przykro mi, to nie ty doprowadziłeś mnie do tego stanu. Tym razem ci się nie udało. – prychnęłam i włączyłam telewizor. 
Zaczęłam oglądać program, który właśnie leciał w telewizji. Po chwili zaczęłam się cicho śmiać, widząc na ekranie kopulujące misie koala. Serio? Akurat teraz musieli to puścić? Mimo to nie przełączyłam, ponieważ wyglądało to dość zabawnie. 
- Naprawdę? Będziesz teraz oglądać program o bzykających się zwierzątkach? – spytał Zayn niedowierzając. – I z czego się tak śmiejesz? 
- Cicho bądź, ty to z niczego nie potrafisz się śmiać. Dla mnie to bardzo śmieszne i tyle. – odparłam, po czym wybuchłam śmiechem. 
- Jesteś niemożliwa. – chłopak westchnął głęboko. 
Na chwilę nawet zapomniałam o moich problemach. I pomyśleć, że pomogły mi w tym ‘bzykające się zwierzątka’. Czy to jest normalne?
- Może powiesz mi co stało się z twoją twarzą? – przerwał ciszę, która panowała między nami od kilku minut. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ jestem aktualnie zafascynowana życiem seksualnym koali. 
- A co cię to tak nagle interesuje? – spytałam nie odrywając wzroku od telewizora. 
- Nic… Po prostu wyglądasz strasznie, nie sposób się nie zapytać jak do tego doszło. 
- Dzięki. – prychnęłam. – Jakby to powiedzieć… Kolega się troszkę na mnie zdenerwował.
- Uderzył cię jakiś facet? – oczy chłopaka momentalnie się rozszerzyły. 
- Czy to coś dziwnego? Wy ciągle to robicie. Myślicie, że jesteście lepsi od kobiet, traktujecie je jak swoją własność. Pomiatacie nami, bijecie, wykorzystujecie. Naprawdę cię to dziwi? – skrzywiłam się.
- Nigdy nie skrzywdził bym kobiety. Mówię poważnie. Może i jestem dupkiem, ale na to bym się nie odważył. Trzeba być prawdziwym skurwysynem, że zrobić dziewczynie coś takiego. – wzrokiem omiótł moją twarz. – Była u lekarza?
- Nie byłam i nie mam zamiaru do niego iść. To nic takiego, uczepiliście się mnie jak rzep kociego ogona. Nie, czekaj… Końskiego ogona. Psiego! Tak, jak rzep psiego ogona. – pokiwałam głową. 
- Przemyłaś to czymś chociaż?
- Oczywiście, że tak, nie jestem aż tak bezradna. Umiem o siebie zadbać. Czy ty się o mnie martwisz? – uniosłam jedną brew.
- Żartujesz? Niby czemu miałbym się martwić? Niezły dowcip. – chłopak zaśmiał się nerwowo.
Zmarszczyłam czoło, ale postanowiłam nie komentować jego dziwnego zachowania. 
- Powiedz mi jedno. Kto ci to zrobił? – skrzywił się nieznacznie, gdy o tym wspomniał.
- A czy to ważne? Lepiej żebyś nie wiedział. – odparłam.
W tym momencie przypomniałam sobie słowa Barry’ego. Dał mi do zrozumienia, że Malik ma coś wspólnego z mafią. Zmarszczyłam brwi na samo wspomnienie tamtej rozmowy. 
- Jakie masz teraz zlecenie? – rzuciłam niby od niechcenia.
- Muszę zlikwidować takiego jednego… Czekaj… Co? Skąd ty wiesz o… Nie, o co ci chodzi? Jakie zlecenie? – zaczął bawić się szklanką wody. 
- Sam się wygadałeś Zayn. – zaśmiałam się. – Od początku wiedziałam, że z tobą jest coś nie tak. Teraz już wiem. Momencik… Jesteś szefem, tak? Niezła posadka, co nie? Powiedz mi, nie jesteś szefem szefów, prawda? Kto jest od ciebie wyżej? Chyba musisz się go słuchać, na pewno jest niebezpieczny. A gdzie trzymasz spluwę? Jakoś nigdy jej nie zauważyłam, musisz mieć ją nieźle schowaną. 
Przez cały czas, gdy prowadziłam ten monolog, Zayn wpatrywał się we mnie szeroko rozwartymi oczami. Jego usta były lekko rozchylone, a wyraz twarzy obrazował całe jego zdziwienie. Po kilku chwilach wysilił się, aby w końcu coś powiedzieć.
- Kurwa mać. 

_______________________________________________________________
Dodaję rozdział, chociaż nie powinnam. Serio? Dwa komentarze? Wiem, że nie jestem zbyt dobra w pisaniu, ale jest aż tak źle? Myślałam, że daję radę, ale widocznie się myliłam. Staram się dodawać kolejne rozdziały jak najczęściej. Wiem, czasami mi to nie wychodzi, często też pojawiają się jakieś błędy ortograficzne, językowe, czy też zwykłe literówki, które są spowodowane moim pośpiechem podczas pisania. Uwierzcie mi, naprawdę nie mam czasu, ale tak strasznie ciągnie mnie do napisania czegokolwiek, że podczas każdej króciutkiej przerwy staram się coś nabazgrać. Trochę mi smutno, gdy pod chapterem widzę jedynie dwa komentarze, ale cóż. W każdym bądź razie dziękuję bardzo osobom, które wiernie komentują i regularnie wchodzą na tego bloga. Jesteście kochane ;* 
Czasami zastanawiam się, czy ktoś w ogóle czyta to, co piszę pod rozdziałem? 

ps. Jest to rozdział prosto z Wielkiej Brytanii, możecie czuć się zaszczycone czytając go! 

7 komentarzy:

  1. To dla mnie zaszczyt ;*
    Cudny!
    Czekam na nexta
    Życzę weny ;)
    Zapraszam do mnie:
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
    przypadek-niesadze.blogspot.com opowiadanianieztejziemi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Ale zazdro ;* Zawsze chciałam polecieć do Wielkiej Brytanii <3
    Haha :D "Bzykające się koale" haha :D Nie no - powalasz mnie na całej linii i zaskakujesz coraz bardziej z kolejnym dodanym rozdziałem :****
    I - ludzie, co się z wami dzieje??? Ja też nie mam za dużo czasu, nie zawsze mam czas komentować (zwłaszcza, że teraz jest wielkie zamieszanie przez święta, dlatego komentuję dzisiaj, bo wczoraj nie miałam nawet siły sprawdzić, czy coś dodałaś, i przepraszam cię za to bardzo, bardzo, ale to bardzo mocno i mam nadzieję, że mi to wybaczysz <3 ), ale to robię. Jestem w domu i nie mam czasu skomentować, a dziewczyna dodaje nam rozdziały z samej Wielkiej Brytanii, żebyśmy mogły je przeczytać i poznawać dalsze losy Alex, Zayn'a i całej reszty.
    Bądź, co bądź, ja zawsze będę komentować twój każdy post i liczę, że jak już będziesz miała więcej czasu, to dodasz jakiegoś imagina na drugiego bloga <3
    Czekam z niecierpliwością <3
    P.S. Czytam wszystko, co napiszesz pod rozdziałem <3

    I wpadaj do mnie w wolnym czasie <3
    http://imaginy-o-jednokierunkowych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do imagina na drugiego bloga, to już zaczęłam pisać! Brawa dla mnie. Zdradzę tylko tyle, że jest o Niall'u ;) Dokończę go jak tylko będę miałą trochę więcej czasu :)

      Usuń
  3. STRASZNIE CIĘ PRZEPRASZAM!
    Wiem, nawaliłam na całej linii, nie skomentowałam poprzedniego posta, bo co? Bo nie miałam czasu... Mogę się usprawiedliwiać, ale gdybym bardzo chciała, to dałabym radę. No dobra, jeszcze raz przepraszam!
    Co do rozdziałów i w ogóle. Kurde, tyle mnie ominęło! Ja pierdole, wiedziałam, że Zayn w mafii, ale chwila, kogo on ma wyeliminować?! Powoli nie ogarniam, ale jest dobrze. Kurde, no! Poprzedni rozdział był mega, ale ten też... Kocham Niall'a! Jest taki słodki i w ogóle :3
    Ten cały Barry, czy jak mu tam. JAK MOŻNA JĄ BIĆ, IDIOTO?! Nie mogę, kogo ona zabiła?! Z własnej woli?! Zlituj się, wyjaśnij mi wszystko, prooooooooszę! :D
    Kurde, też tego nie pojmuję. Przecież Ty przezajebiście piszesz! Takim moim skromnym zdaniem c: Mam pewien pomysł, ale to się dowiesz jutro ^^
    Mimo tego, że Cię zawodzę, to będę czytać zawsze!
    Kocham Cię!

    I daj proszę szybko następny... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawodzisz mnie, kochana! Twoje komentarze mnie bardzo, bardzo motywują i dają mi ogromnego kopa. Wiadomo, mamy teraz coraz mniej czasu, co z resztą zaczyna mnie niepokoić... Co się dzieje z tym światem?
      Nastęny rozdział mam już naisany, wiele się w nim wyjaśni.

      Co to za pomysł, hmm??? Jutro się dowiem, tak? Czekam!!

      Usuń
  4. Dzisiaj (wczoraj) zaczęłam i teraz skończyłam. Jest naprawdę niesamowity!!! Czekam na następny i postaram się komentować. Jeśli mi się to nie uda, to dlatego, że w telefonie czasem coś mi się zawiesza i nie mogę dodać...
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń