piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 21

Piszę przed rozdziałem, ponieważ chciałabym podziękować pewnej osobie, która bardzi motywuje mnie do dalszego pisania i kontynuowania historii Alex i Zayn'a. Mary, jesteś niesamowita! Dziękuję za to, że komentujesz moje bazgroły, a na dodatek wspominasz o mnie na swoim blogu. Naprawdę, to bardzo miłe z twojej strony. W ramach podziękowań dedykuję Ci ten właśnie rozdział i mam nadzieję, że będziesz z niego zadowolona. Myślę, że wyjaśnia on wiele rzeczy i odpowiada na większość  pytań, które ostatnio mi zadawałaś. Pisałam go na szybko, więc zdaję sobie sprawę z tego, że jest marny, ale ważne, że się starałam. Nie gadam już więcej, tylko życzę miłego czytania :)
____________________________________________________________

Chłopak jest wyraźnie zdezorientowany, a ja siedzę naprzeciw niego i śmieję się sama z siebie. I z niego też. Z siebie dlatego, że nie umiem zachować powagi w takiej sytuacji, a z niego z kolei, ponieważ wygląda, jakby dostał właśnie niespodziewany orgazm. Tak, akurat teraz dopisuje mi humor. Przed chwilą jeszcze płakałam. Kobieta zmienną jest, racja? Zresztą, nie ma co się przejmować tym co będzie. Może Barry mnie zabije, może nie. Czy to ważne? Ważne, kurwa! Naprawdę jestem nienormalna. Podczas moich jakże głupich rozmyśleń, Zayn nie zmienił swojej pozycji nawet o milimetr, więc wywróciłam oczami i powróciłam do oglądania programu przyrodniczego. Teraz pokazywali poród wielbłądzicy. Interesujące. Nagle mulat gwałtownie poderwał się z miejsca i skierował się w stronę drzwi wejściowych. 
- Zaraz wracam. – rzucił.
Usłyszałam dźwięk zatrzaśnięcia. Aha, to było trochę dziwne. Wzruszyłam ramionami i poszłam do sypialni. Wyjęłam z szafy luźną, białą bluzkę i świeżą bieliznę. Spojrzałam na zegarek. 21.32. Myślałam, że jest wcześnie. Ach tak, przecież siedziałam bezczynnie wlepiając wzrok w ścianę przez kilka dobrych godzin. Weszłam do łazienki i ściągnęłam z siebie ciuchy. Weszłam pod prysznic i odkręciłam gorącą wodę. Strumienie przyjemnie masowały moją skórę, a ciepła ara uspakajała krążące po głowie myśli. Kocham się kąpać. Może to dziwne, ale mogłabym brać prysznic non stop. Bez przerwy. Może to dlatego, że uwielbiam ciepło. Nie lubię, gdy jest mi zimno. Umyłam włosy pachnącym szamponem i spłukałam się cała wodą. Wyszłam na zimne kafelki i od razu pobiegłam na mały dywanik, który znajdował się przed umywalką. Owinęłam się ręcznikiem, a następnie zmyłam makijaż, umyłam twarz, zęby. Włosy wysuszyłam jedynie ręcznikiem i pozostawiłam je rozpuszczone, aby wyschły do końca. Założyłam na siebie stanik oraz majtki i wciągnęłam przez głowę koszulkę. Ruszyłam w stronę kuchni, żeby przygotować sobie coś do jedzenia. Dzisiejszą wyprawę do sklepu przerwał mi… Wiadomo kto. Nie chcę o tym myśleć. Nie mam zamiaru psuć sobie dobrego humoru, który nie mam pojęcia jak się do mnie doczepił. Spojrzałam do lodówki. Cóż, za dużego wyboru to ja raczej nie mam. Już wiem! Pizza na telefon. No tak, czemu wcześniej na to nie wpadłam. Nie miałabym teraz obitej mordy. Zaczęłam szukać telefonu, który jak się okazało, znajdował się pod stołem w salonie. Nie wiem skąd on się tam wziął. Wybrałam numer do pizzerii (oczywiście nie tej, która mam dwie minuty drogi stąd, to by było idiotyczne) i zamówiłam to jakże wykwintne danie, podając numerek pizzy. Wybrałam trzynastkę, chociaż nie wiem co to za pizza. Chybił trafił. Zawsze tak robię, lubię niespodzianki. Usiadłam na sofie i zaczęłam skakać po kanałach. Trafiłam na film, w którym jacyś ludzie strzelali do kolesi ubranych na czarno, robiąc przy tym niezły harmider. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Czy ludzie nie wiedzą do czego służy dzwonek? Muszą pukać? Swoją drogą, szybko się uwinęli z tą pizzą. Trzy minuty? Nie, to chyba niemożliwe. Albo mają mega szybkie samochody, albo używają jakichś nadludzkich zdolności. Otworzyłam drzwi i nie patrząc na dostawcę, podałam mu banknot. 
- Dzięki, ale nie przyjmuję łapówek. – usłyszałam znajomy mi głos.
- Ach, Zayn, to ty. – zmarszczyłam brwi. – Spodziewałam się raczej czegoś do jedzenia…
- Mam sobie pójść? – uniósł brwi.
- W sumie to mógłbyś… - westchnęłam znacząco. 
- Co mnie obchodzi twoje zdanie, wchodzę do środka. 
Brunet przecisnął się obok mnie i wolnym krokiem przeszedł do salonu. Westchnęłam ciężko i zamknęłam drzwi na klucz. Chciałam go jakoś delikatnie spławić, ale widocznie ma w dupie moje subtelne uwagi. Podążyłam leniwie za nim i zobaczyłam, że rozstawia na stole kilka butelek.
- Masz jakieś szklanki? – spytał szybko.
- Nie, nie mam. Piję wodę z talerza. – wywróciłam oczami. – Może powiesz mi, co to jest?
- To jest wino. – wytłumaczył mi jak małemu dziecku. – Widzę, że jednak będziemy musieli porozmawiać, a na trzeźwo raczej nam się to nie uda.
Wytrzeszczyłam oczy w zdziwieniu, ale posłusznie przyniosłam mu dwa kieliszki. Wiem, prosił o szklanki, ale wino pije się chyba z kieliszków, co nie? A może mi to dobrze zrobi… To całe picie i w ogóle… Zayn nalał czerwonej cieczy do wspomnianych wcześniej kieliszków i zamoczył usta w jednym z nich. Nie czekałam na zaproszenie i poszłam w jego ślady. Pierwsze krople alkoholu rozlały się po moim przełyku, pozostawiając po sobie przyjemne ciepło. 
- Dawaj. – rzucił chłopak podpierając się łokciem o oparcie sofy. 
- Co mam dawać?
- No mów. Wszystko od początku. Co z tym kolesiem, który zbił cię na kwaśne jabłko. Dlaczego to zrobił, skąd cię w ogóle zna. 
- Och, to bardzo długa historia. – westchnęłam krzywiąc się nieznacznie.
- Mamy całą noc.
- Masz zamiar siedzieć tu całą noc? – spytałam marudnym tonem. 
- Jeśli taka będzie potrzeba… Im szybciej mi wszystko wyjaśnisz, tym prędzej sobie stąd pójdę. – uniósł brwi znacząco.
Wywróciłam oczami i usiadłam po turecku, przodem do niego. Wypuściłam powietrze zalegające w moich płucach i spojrzałam Zayn’owi prosto w oczy. Dostrzegłam w nich coś na rodzaj ciekawości, chęci odkrycia tego, co się we mnie kryję. A może to po prostu chęć możliwie szybkiego powrotu do domu? Cóż, słaba jestem w odgadywaniu uczuć. 
- Serio? Chcesz znać całą prawdę? Od razu mówię, że to nie jest żadna wesoła historyjka. – przegryzłam wargę, a chłopak dał mi niemy znak, żebym kontynuowała. – Okej, jak chcesz… Wszystko zaczęło się od mojego ojca. Był alkoholikiem. Bił mnie, moją mamę oraz siostrę, znęcał się nad nami. Gdy wracał do domu, chowałam się pod łóżkiem i słuchałam jak mama krzyczy. Kiedyś nie zdążyłam się schować i ojciec uderzył także mnie. Potem robił to regularnie. Codziennie ten sam schemat. Wracam ze szkoły, dostaję w twarz, płaczę do poduszki. Dzień w dzień. Mama nie zgłosiła tego na policję, bo po prostu się bała. Bała się, że on nas zabije. Ludziom tłumaczyła, że jestem niezwykle niezdarną dziewczyną, toteż ciągle nabijam sobie nowe guzy i siniaki. Pewnego dnia usłyszałam głośny krzyk. Pobiegłam do łazienki, skąd dochodził ten przeraźliwy dźwięk. Na podłodze leżała moja mała siostrzyczka. W kałuży krwi. Ojciec stał nad nią z nożem w dłoni i głośno się śmiał. Znowu był pijany. Podbiegłam do Emmy i mocno się w nią wtuliłam. Próbowałam wyczuć jakiś jej ruch, oddech, ale nic nie poczułam. On ją zabił. Rozumiesz? Zabił ją. Potem już wszystko potoczyło się samo. Wyrwałam z jego ręki nóż i po prostu to zrobiłam. Wbiłam mu go prosto w serce. Z jego ust wyrwało się krótkie ‘Będziesz smażyć się w piekle’. Zaśmiał się tylko i opadł na kafelki. – z moich oczu popłynęły pierwsze łzy. 
- Alex, ja nie wiedziałem… - zaczął Zayn, ale szybko mu przerwałam.
- Oczywiście, że nie wiedziałeś. Nikt nie wie. Oprócz ciebie. – chłopak popatrzył na mnie ze współczuciem. – Ale przejdźmy dalej. Moja mama się załamała, nie mogła uwierzyć, że to zrobiłam. Zabiłam człowieka w wieku szesnastu lat. Przekonałam policję, że ktoś się do nas włamał i zamordował ojca i moją siostrę. Uwierzyli. Bo kto by podejrzewał o to mnie? Niewinną nastolatkę. Przeprowadziliśmy się do Nowego Jorku. Poszłam tam do szkoły, ale spotkałam jego. Barry. Tak się nazywa. Wiesz jak nienawidzę tego imienia? Zakochałam się w nim, on obiecywał mi piękne życie. Nie wiedziałam w co się pakuje. Okazało się, że jest szefem jakiegoś pieprzonego gangu. Wpadłam w złe towarzystwo. Alkohol, papierosy, narkotyki. Najpierw było fajnie, ale po jakimś czasie zaczęło się piekło. Barry zaczął mnie bić do nieprzytomności, rządził mną, pomiatał. Nie podobało mu się to, że nie chcę oddać mu swojego dziewictwa. W końcu kazał mi wykonać pewne zlecenie. Miałam zabić jakiegoś mężczyznę. Obiecywał, że jeśli zacznę udzielać się w jego mafii, będzie dla mnie bardziej wyrozumiały, muszę przecież jakoś na siebie zarabiać. No i zrobiłam to. Zwyczajnie go zabiłam. Dałam mu kulkę w łeb. Bez żadnego wahania. Tak jak zrobiłam to z moim ojcem. Wtedy zdałam sobie sprawę z powagi sprawy. Wtedy, gdy patrzyłam w oczy tego mężczyzny. Prosił mnie o łaskę, ale ja go nie słuchałam. Zabiłam niewinnego człowieka. W tym czasie moja mama znalazła sobie faceta. Bardzo go polubiłam, wiesz? Szanował zarówno mnie jak i ją. Zaproponował wyprowadzkę do Londynu. Oczywiście zgodziłam się bez wahania. Chciałam się stamtąd wyrwać. Teraz traktuje go jak prawdziwego tatę. Wspominałam, że wyrzucili mnie z tamtejszej szkoły? Stwierdziłam, że w Londynie będę mogła zacząć wszystko od nowa. I tak też było. Do tego czasu. Barry wrócił. Przyjechał po mnie. Chce mnie zniszczyć, nie może darować mi tego, że od niego uciekłam. – teraz totalnie się rozkleiłam. Po moich policzkach spływały potoki słonych łez, ale po chwili blado się uśmiechnęłam. – Ale w sumie, nie jest tak źle. Jeszcze żyje, a to chyba plus, prawda?
Na twarzy Zayn’a wymalowane było ogromne zaskoczenie. Nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa, sklecić nawet najkrótszego zdania. Wpatrywał się we mnie bezustannie, jakby szukał w tym jakiegoś dowcipu. Jakby czekał aż powiem, że to wszystko był żart, że po prostu chciałam go wkręcić. 
- Nie wierzę. – w końcu coś z siebie wydusił.
- To uwierz. Te oto ręce zabiły dwie osoby! Tak, jest czego gratulować. – zaśmiałam się nerwowo. 
- Nie, nie o to chodzi. W to akurat wierzę, jesteś dość nieprzewidywalna, agresywna i w ogóle… Nie wierzę w to, że mi o tym powiedziałaś.  – przysunął się bliżej mnie. – Myślałem, że mnie nienawidzisz. 
- Bo tak jest. Ale chciałeś żebym ci powiedziała, więc tak zrobiłam. A poza tym przyniosłeś wino, nie sposób było odmówić. – uśmiechnęłam się w stronę chłopaka. 
- No tak. Musi ci być strasznie źle z tym, że kogoś zabiłaś…
- I to jest najgorsze. Nie jest mi z tym źle. Znaczy się, to, że zabiłam tego drugiego mężczyznę, ciągle nie daje mi spokoju, ale zabójstwo ojca jakoś mnie nie rusza. To chyba nie jest normalne, powinnam mieć okropne wyrzuty sumienia. – przetarłam twarz dłońmi.
- Wiesz, że on sobie na to zasłużył, prawda? To wszystko co ci zrobił… Co wam zrobił. Naprawdę, sam sobie na to zapracował. – uśmiechnął się lekko.
- Dzięki na pocieszenie. Aż się dziwie, że to właśnie Ty podnosisz mnie na duchu. – przeczesałam włosy palcami.  – A teraz przejdźmy do ciebie. Opowiadaj mi o tej twojej mafii, gangu czy jak to się tam nazywa. 
Zayn zaczął opowiadać mi o swojej pracy. Tak, nazywa to pracą. Jak ładnie. Przyznał, że zabił tylko kilku ludzi, głównie to on daje zlecenia innym. Robi to sam tylko wtedy, gdy jest to coś naprawdę ważnego. Oczywiście nie jestem za mordowaniem kogokolwiek, ale nie komentowałam jego sposobu na zarabianie pieniędzy. Po prostu słuchałam. Tak jak on wysłuchał mnie. 
***
Obudził mnie potworny ból głowy. Leżałam na kanapie odwrócona przodem do nadal grającego telewizora. Poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Przestraszyłam się, ale po chwili zaczęłam kojarzyć fakty. Nie, to nie może być prawda. Jeśli teraz się odwrócę, a za mną będzie leżał wtulony we mnie Zayn Malik, chyba po prostu zacznę krzyczeć. Powoli odwróciłam się na drugi bok i to co zobaczyłam, tylko potwierdziło moje przypuszczenia. Obok mnie leżał śpiący Zayn, którego ręka spoczywała na mojej talii, w twarz wtulona była w moje rozpuszczone włosy. To chyba jakiś żart. Ostatecznie postanowiłam nie krzyczeć, ponieważ pogorszyłoby to jedynie sytuację. Powoli zsunęłam jego ramię ze mnie i postawiłam bose stopy na drewnianych panelach. Po cichutku przeszłam do kuchni i pierwszą czynnością jaką zrobiłam, było oczywiście zażycie ogromnej liczby środków przeciwbólowych oraz wypicie hektolitrów wody. Tak się teraz zastanawiam… Gdzie jest moja pizza?! Przecież dobrze pamiętam, zamówiłam ją wczoraj wieczorem. Co to ma znaczyć? Ja chciałam pizze… Już nigdy nie zamawiam z tego lokalu. Właśnie stracili klientkę. A może po prostu byłam tak pijana, że nie usłyszałam dzwonka do drzwi? Wczoraj z Zayn’em bardzo dużo wypiliśmy i nawet nie wiem kiedy, wkroczyliśmy do krainy snu. I jakim cudem zrobiliśmy to razem. Ble. Spałam wtulona w Malika. Wzięłam ze stołu banana i wróciłam do salonu, który aktualnie robił za sypialnię. Usiadłam na skraju kanapy tak, aby przypadkiem nie dotknąć śpiącego na niej chłopaka. Zaczęłam oglądać telewizję i konsumować moje dzisiejsze śniadanie. Stać mnie jedynie na obranie banana, nie mam siły zrobić kanapek, czy Bóg wie czego jeszcze… Nagle poczułam, że Zayn zaczyna się wiercić. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak unosi głowę. 
- Co ja tu robię? – spytał zdezorientowany.
- Nie wiem. Chcesz banana? 

7 komentarzy:

  1. Świetny
    Weny! ;*
    Zapraszam do mnie:
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
    przypadek-niesadze.blogspot.com opowiadanianieztejziemi.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Niesamowite! <3
    Nie wierzę, że zabiła ojca! No ale racja, należało mu się :D
    Poza tym, byłoby super, gdyby Malik zabujał się w Alex, co nie? :D
    Podsumowując - rozdział jest fantastyczny. Skoro mówisz, że pisałaś go na szybko, to rozdziały pisane tak właśnie są tak samo niesamowite, jak cała reszta. No bo przecież kto nie zgodzi się z tym, że wszystkie troje rozdziały są najlepsze??? <3 <3 <3 <3 <3

    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na następną część :D

    Boszzzz, już się częsę, jak pomyślę, że niedługo przeczytam 22 rozdział aaaaa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog został nominowany do Liebster Awards :D Więcej szczegółów tutaj: http://imaginy-o-jednokierunkowych.blogspot.com/2014/04/liebster-awards-d.html

      Usuń
  3. Podsumowując moje wrażenia po przeczytaniu rozdziału: Ja pierdole. *O*
    No co to kurde było?! Że Alex zabiła swojego ojca?! I tego drugiego faceta?! Tak, faktycznie wiele mi to wyjaśnia ;-; Może i nie pojmuję, czemu to wszystko tak było, ale na pewno był to SOŁ GENIAL ROZDZIAŁ . Mój angielski podałaś na kolana xD
    Jak przeczytałam to z tym winem, że muszą pogadać, a na trzeźwo im nie wyjdzie, to po prostu... Rozwaliło mnie to. Powaliło pozytywnie ;33 xD Jest źle, piszę idiotyzmy... ;d
    Dobra, nieważne.
    Kocham Zayn'a. Raz go nienawidzę, ale teraz go kocham. Nie wiem czemu, ale on mi się wydawał w tym rozdziale... Czuły? Tak, czuły, może dlatego, że ja pocieszał i wgl?
    Cały czas mam wrażenie, że on ją poprosi o współpracę w tym jego całym gangu. Że będą razem zabijać... Chore.
    Zostawiam to na sam koniec:

    DZIĘKI CI DOBRY CZŁOWIEKUZA TAKĄ PIĘKNĄ DEDYKACJĘ SKIEROWANĄ DO MOJEJ JAKŻE SKROMNEJ OSOBY W PODZIĘKOWANIA ZA MOJE WYKWINTNE I OBFITE W RÓŻNORAKIE SŁOWNICTWO.
    Luv ya <3
    Pozdrawiam serdecznie xx
    XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry za literówki, poprawiam się ;) :
      powala na kolana*
      ją pocieszał*
      CZŁOWIEKU ZA* ^^

      Fenk ju SOŁ macz łan mor tajm <3

      Usuń
    2. Nie no, ja się załamię . Ile błędów ona zrobić w jednym komentarzu?! ;-;
      - w podziękowaniu za moje wykwintne i obfite w różnorakie słownictwo komentarze. *

      Przepraszam ://
      <3

      Usuń
  4. Twoj blog został nominowany do Liebster Awards, więcej tutaj:
    http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/2014/04/liebster-awards-po-raz-kolejny-d.html

    OdpowiedzUsuń