niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 23

Nie chciało mi się zbytnio wysilać umysłu w poszukiwaniu dania, które zasmakowałoby Niall’owi, więc po prostu usmażyłam kilka dodatkowych naleśników. Po skończonej robocie usiadłam na kanapie i bez zainteresowania wpatrywałam się w telewizor. Usłyszałam pukanie, więc zwlokłam się z mięciutkiej sofy i poczłapałam do drzwi. Otworzyłam je, a po chwili Niall bez zbędnych zaproszeń wparował do środka. 
- No to co jest do jedzenia? – zapytał rozglądając się po mieszkaniu.
- A może tak jakieś ‘cześć’? – skrzyżowałam ręce na piersi. 
- Tak, tak. Cześć Alex. Więc?- spojrzał na mnie błagająco.
- Nie wiem czy ci będzie pasować… Zrobiłam naleśniki. Nie jestem dobra w gotowaniu, dlatego… - nie dokończyłam, bo chłopak mi przerwał.
- Ekstra! Uwielbiam naleśniki!
Wtargnęłam do kuchni, prowadząc uśmiechniętego Niall’a za sobą. Po chwili na jego talerzu znajdowało się kilka naleśników, na które nałożone były różne dodatki. Konfitury, syrop czekoladowy, słodki twarożek… Tak, wszystko naraz. Wyglądało to raczej jak jakiś naleśnikowy tort, ale nie będę komentować. 
- Jak się czujesz? – chłopak odezwał się z pełną buzią.
- A jak mam się czuć? Chyba dobrze. – uśmiechnęłam się.
- No wiesz, nie boli cię nic? – Niall uniósł brwi do góry spoglądając na moją obitą twarz.
- Ach, o to ci chodzi. Już prawie zapomniałam. – zaśmiałam się. – Spokojnie, przyzwyczaiłam się do tego typu rzeczy, nic mi nie jest. Trochę poboli i przestanie.
- Wiesz co? Jesteś twardą laską. – oznajmił wpychając sobie do buzi ogromny kawałek naleśnika.
Zaśmiałam się na jego słowa i nalałam sobie soku jabłkowego do szklanki. 
- Muszę iść na zakupy. – rzuciłam.
Pomyślałam sobie, że przydałaby mi się nowa para butów. Moje trampki są delikatnie mówiąc znoszone, a że jak kocham buty… Cóż, po prostu mam ochotę kupić nowe trampki, co tu dużo mówić. 
- To idź. – chłopak odsunął od siebie talerz i rozsiadł się na krześle.
- Okej, to może ty jakoś tak sobie… no wiesz, wychodzę z domu… - próbowałam delikatnie wyprosić go z mieszkania. – Zamykam drzwi, nie będzie mnie tu…
- Spokojnie, poradzę sobie. – wyszczerzył się. – Idź, nie martw się.
- Czekaj, czekaj. Ty tu chcesz zostać? – uniosłam brew w niedowierzaniu.
- Oczywiście, że tak. – wzruszył ramionami. – Pooglądam sobie telewizję, odpocznę.
- Ale to jest tak jakby moje mieszkanie, a ciebie nie znam zbyt długo. – wyjaśniłam.
- Przestań, przecież ci nic nie ukradnę. – wstał i skierował się w stronę salonu. 
Ruszyłam za nim, chcąc przetłumaczyć mu, że przecież tak nie można! Mam zostawić w moim domu prawie obcego mi faceta? Zajebiście. Niall rzucił się na kanapę i zaczął skakać po kanałach. Jak widać, czuję się tu jak u siebie. Głośno westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Jak coś będzie nie na miejscu, to obiecuję, że nie wyjdziesz stąd żywy.
- Bez nerwów panno Green. – odparł śmiejąc się przy tym.
Skąd on w ogóle zna moje nazwisko? Nieważne, idę kupić buty. Złapałam kluczyki od auta, torebkę i wyszłam z mieszkania. Boże, co ja robię? Ostatnio w moim życiu pojawiają się coraz dziwniejsze sytuacje… Mniejsza. Po 20 minutach trafiłam do centrum, więc zaparkowałam na najbliższym parkingu. Rozejrzałam się dookoła i mój wzrok zatrzymał się na szyldzie z napisem „Vans”. Fajnie, może być. Po krótkich poszukiwaniach w końcu wybrałam sobie buty. Wiem, trochę bez sensu zasuwać do miasta po jedną parę butów… Nieważne. Gdy wróciłam do domu, Niall siedział w tej samej pozycji co wcześniej, tyle że w ręku dzierżył paczkę moich ulubionych chipsów. Świnia z niego.
- Ej, kto ci pozwolił wziąć te chipsy? – wydarłam się na wejściu.
- Sam sobie pozwoliłem. Dobre są. Moje ulubione. – wyszczerzył się blondyn.
- Taa, moje też. – westchnęłam ściągając buty i kładąc reklamówkę na stole.
- Co kupiłaś? – rzucił Nialler.
- Trampki.
Chłopak bez pytania rzucił się na nowo zakupione buty i zaczął oglądać je z każdej możliwej strony. Po chwili stwierdził, że są „mega wyczepiste”, co skomentowałam jedynie głośnym śmiechem. Zaglądając do lodówki stwierdziłam, że Niall nieźle się rozgościł i pochłonął połowę moich zapasów żywności. Nie mogłam jednak mieć mu tego za złe, ponieważ zrobił swoją słodką minę szczeniaczka. 
- Co robimy?- spytał przechadzając się po salonie.
- Ty możesz na przykład iść do domu, czy gdziekolwiek chcesz… A ja zostanę tutaj, posprzątam ten cały bałagan, który zrobiłeś, odpocznę, zjem coś i pójdę spać. 
- Przestań, to by było nudne. – skrzywił się. – Mam pomysł. Zadzwonię do chłopaków i spytam ich gdzie są. Pojedziemy do nich i coś porobimy.
- Nie ma mowy. Nie pamiętasz już, że twoi koledzy mają mnie za dziwkę? Wiesz, jakoś nie mam ochoty się z nimi widzieć… - opadłam na sofę.
- No to wszystko im wytłumaczymy! – powiedział entuzjastycznie. – A z Zayne’em już gadałaś. A właśnie, co do Zayn’a… Gdzie on, do cholery, jest?! 
- Skąd ja mam to wiedzieć? Wyszedł jakoś rano… - powiedziałam wkładając sobie porcję chipsów do ust.
- Mhm, rano, tak? – Niall śmiesznie poruszył brwiami. – To jak się bawiliście?
- Niall, nie wiem co masz na myśli. – zmarszczyłam czoło.
- No jak to nie wiesz? Przecież razem spaliście. Seks na zgodę zawsze spoko, co nie?
- Niall, jesteś nienormalny! – wydarłam się. – Pojebało cię?!
- Spokojnie malutka, przecież wiem, że coś między wami było. Nie wymigasz się. – chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
- Wiesz co? Nie rozmawiam z tobą. – odwróciłam się do niego tyłem i zadarłam głowę w geście oburzenia. 
- Hej, no nie bądź taka. – blondyn przysunął się do mnie i zamknął mnie w szczelnym uścisku. 
- Wam wszystkim tylko jedno w głowie. Seks i seks… Nie pomyślałeś, że mogliśmy po prostu rozmawiać? Jak normalni ludzie? Okej, zasnęliśmy razem na kanapie, ale do niczego nie doszło. Byliśmy pijani i zmęczeni. 
- Co?! – Niall momentalnie ode mnie odskoczył. – Pijani? Zayn coś pił?
- No tak. Co w tym takiego dziwnego? – zaśmiałam się, jednak blondynowi nie było do śmiechu.
- Zayn nie powinien pić. Robi się wtedy… Jak by to powiedzieć… Niebezpieczny? Nieprzewidywalny? 
- Co? Zachowywał się normalnie. Chyba masz jakieś schizy. – skwitowałam. – No, więc może sobie już pójdziesz?
- Jesteś bardzo niemiła. – Niall śmiesznie wydął usta. – Ale co racja to racja. Pora iść. Muszę znaleźć Zayn’a i w ogóle…
- Życzę powodzenia. – rzuciłam.
Odprowadziłam chłopaka do drzwi, które zaraz po jego wyjściu zamknęłam na klucz. 
Zayn POV
To fajne uczucie. Budzić się u czyjegoś boku. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, chyba po prostu tego nie potrzebowałem. Ale gdy dzisiaj obudziłem się w domu Alex, na jej kanapie, przy niej… Poczułem coś niezwykłego. Nie wiem co się ze mną dzieje. Do jasnej cholery, co się dzieje?! Ta dziewczyna coraz częściej gości w moich myślach, widzę ją przed oczami nawet przy prostych czynnościach, jak oglądanie telewizji. Nie mogę się na niczym porządnie skupić, bo ciągle tylko Ona. Alex jest taka denerwująca. Ciągle stawia na swoim, co mnie bardzo wkurza. To ja zawsze dostawałem co chciałem, nikt mi nie odmawiał. Aż do czasu, gdy poznałem Ją. Jest taka niepokorna. Dzisiejszego ranka, bardzo szybko wyszedłem z Jej domu, ponieważ byłem w ciężkim szoku. Nie dość, że z nią spałem, to jeszcze powiedziałem jej o mojej pracy. A ona co? Nic! Zareagowała jakby to było coś całkiem normalnego. Oczywiście, przecież często się zdarza, że członek najsławniejszego boys bandu świata jest członkiem gangu. Tak, to normalne. A co jest jeszcze lepsze? Że piłem z nią alkohol i jakoś nad sobą panowałem. Gdy widziałem, jak ta dziewczyna opowiada mi historię swego życia, wypuszczając przy tym parę łez… Nie miałem w sobie nawet krzty złości. Cała ciemność wyparowała ze mnie w jednej chwili. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że Alex mi zaufała. Przynajmniej myślę, że mi zaufała. Gdyby tak nie było, to przecież nie zwierzyłaby mi się, prawda? 
Już postanowiłem. Chyba powinienem się zmienić. Dla niej. Ale po co? Ona i tak mnie nie zechce. Kto by mnie chciał? Jestem szorstki, chłodny, nie potrafię okazywać prawdziwych uczuć. Alex zasługuję na kogoś lepszego. A ja nie zasługuję na nikogo. I chyba tak zostanie, tak powinno być. Chociaż… Gdybym choć trochę się zmienił? Odrobinkę, dla Niej. To naprawdę trudne. Nawet nie wiem, czy się jej podobam. 
Kurwa, Malik ogarnij się! Czy ty się właśnie nad sobą rozczulasz?! Jesteś twardym facetem, co cię obchodzi jakaś głupia laska? Stop, ona nie jest głupia. Nie, to jest totalnie chore. Nigdy się tak nie zachowywałem, chyba zaczynam wariować. Ciągle myślę, co ona teraz robi, jaki ma humor. Chciałbym wiedzieć gdzie i z kim przebywa. Ale ja nawet nie jestem w niej zakochany, nie wiem co to miłość. A więc? Co to takiego? Co to za uczucie zaczyna się we mnie budować? Kurwa, znowu zaczynam filozofować. Zadzwonię do niej. 
Alex POV
- Halo? – leniwie odebrałam telefon.
- Cześć, tu Zayn. – usłyszałam głęboki, męski głos.
- No cześć. – odpowiedziałam zdziwiona. Ciekawe po co dzwoni.
- Pomyślałem, że może… Jakoś… Może nie masz co robić i wiesz… Miałabyś może ochotę… Bo siedzę sam w domu i się nudzę… I jak ty też nie masz co robić, to możesz do mnie… - chłopak nie mógł się wysłowić.
- O której? – w końcu przerwałam jego męczarnie.
- 18.00?
- Wyślij mi adres. – zaproponowałam.
- Przyjadę po ciebie. – usłyszałam od razu.
- Nie dzięki, dam sobie radę.
Po tych słowach szybko się rozłączyłam, żeby moja decyzja była ostatnia. Nie chcę być od niego uzależniona, mam przecież auto, więc sama mogę do niego przyjechać. Czekaj, czekaj… Mam przyjechać do Zayna. Coo?! Dlaczego on mnie zaprosił? Okej, to się robi bardzo dziwne. 
Dopiero po chwili zorientowałam się, że stoję na środku pokoju z telefonem w dłoni i ciągle rozmyślam. Otrząsnęłam głową i weszłam na górę po schodach. Zaczęłam szukać w szafie jakichś ciuchów na dzisiejszy wieczór. Nie ma pojęcia, co ten facet chce ze mną robi… Że niby co? Usiądziemy, pogadamy, pooglądamy telewizor? Jasne. Jak nie będzie alkoholu, to nie znajdziemy wspólnego języka. Tak w sumie, to wczoraj bardzo przyjemnie mi się z nim rozmawiało. Był jakiś… inny. Taki bardziej normalny. Chyba.
 W końcu znalazłam odpowiednie ciuchy i szybko się w nie przebrałam. Rzuciłam okiem na zegarek, na którym widniała już godzina 17.43. Wzięłam torebkę oraz kluczyki i wyszłam z mieszkania. Zbiegłam po schodach i po chwili byłam już na dworze. I właśnie w tym momencie żałuję, że nie wzięłam żadnej kurtki. Zrobiło się dość chłodno. A ja nienawidzę zimna. Naprawdę, wolę już jak jest mi bardzo gorąco. Czym prędzej wskoczyłam do auta i po chwili ruszyłam, kierując się pod adres wyznaczony przez Malika. 
Ciekawe co mnie tam czeka. 

______________________________________________________
Dziewczyny, przepraszam za to coś na górze! Wiem, zawsze narzekam na to co napisałam, ale teraz to naprawdę żenada. Jakoś ostatnio nie mam weny i trudno mi się pisze to wszystko. Jestem totalnie rozkojarzona, a moi cudowni znajomi wcale mi niczego nie ułatwiają. Chyba dopiero wtedy, gdy wrócę do Polski napiszę jakiś pożądny tekst. 
Powyższy rozdział jest całkowicie bez sensu i nawet nie powinnam go tutaj wstawiać. Jestem z niego kompletnie niezadowolona i irytuje mnie fakt, że aktualnie nie jestem w stanie napisać niczego lepszego. 
Zostawiam Was z tym chińskim gównem i czekam na jakieś syte hejty w komentarzach. 
Luhh ya soo ;*

6 komentarzy:

  1. Hejty? Serio? Nigdy w życiu! <3
    Rozdział jest świetny, niesamowity i wgl genialny! Jeszcze nigdy nie napisałaś niczego złego i nie napiszesz! Z twoimi umiejętnościami pisarskimi nie da się przeczytać niczego złego!!! Wszystko co piszesz jest niesamowite!!! <3

    Czekam na każdy rozdział niecierpliwie i cieszę się jak głupia, kiedy go wreszcie dodasz <3 Wiem, że masz mało czasu, dlatego tak się cieszę, kiedy mogę przeczytać kolejny <3

    I już nie mogę doczekać się następnego!!! <3 <3 <3

    Pozdrawiam <3 :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest super i ty mówisz że nie masz weny????? Ja też jak pisze rozdziały na bloga mam tak samo po prostu twierdze że niektóre mi nie wychodzą, a jak wstawiam okazuje się że są nawet spoko, a twój blog jest super i gdy pojawia się nowy rozdział to po prostu jestem jeszcze szczęśliwsza

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, cudny, idealny rozdział <33
    Życzę weny
    Czekam na nexta :3
    Ps: Zapraszam do mnie:
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
    przypadek-niesadze.blogspot.com opowiadanianieztejziemi.blogspot.com
    Miłego wieczoru :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest fajny , co prawda zdarzały ci się lepsze ale ten też jest spk więc skąd to niezadowolenie ? Ty naprawde świetnie piszesz więc wena pewnie szybko wróci , mam nadzieje że za nie długo dodasz następny rozdział bo twoje opowiadanie wprawia nas w ... Szczęście ? Tak to chyba można nazwać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S. Zapraszam do mnie na 30 rozdział:
    http://jess-and-louis-in-a-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem złym człowiekiem, kurde. Wiesz czemu? Bo przeczytałam ten cholerny rozdział godzinę po dodaniu. Godzinę. I go nie skomentowałam.
    PRZEPRASZAM.
    PRZEPRASZAM.
    PRZEPRASZAM.
    Przejdźmy do rzeczy. Jestem Ci winna dość długi komentarz, więc się postaram jak najlepiej :3
    To tak.
    Kocham Zayn'a.
    Kocham Zayn'a.
    Kocham Zayn'a.
    On jest taki... Ugh, idealny, mimo, że wcale nie jest, zakochał się, to takie słodkie, aw. Serio, aw. Boże, kocham go, no xd
    A Alex... Fajnie, że się zgodziła, ale myśli Zayn'a nic nie pobije. Taki lajf, wybacz.
    Do Horanka nic nie mam, on zawsze był, jest i będzie sobą. Kropka xd
    Kocham Zayn'a.
    Ja pierdolę xd Zryta psycha, dzięki, teraz będę co chwilę mówić: kocham Zayn'a. Bosko.
    I tak wgl, ten rozdział jest
    M. E. G. A.
    Nie zaprzeczaj, bo ja wiem lepiej, więc Spadaj na drzewo z wszelkimi zastrzeżeniami. Dziękuję ;)
    Dobra, piszesz zajebiście, tyle mam do powiedzenia.
    Z. A. J. E. B. I. Ś. C. I. E.
    Aha.
    Kocham Zayn'a.
    Mam nadzieję, że wybaczyłaś mi moją złość, w sensie, że jestem złym człowiekiem.
    Kocham Cię <3
    I Zayn'a :3
    Aw.
    Dobranoc. Pozdrów rodzinę. Życzę miłych snów. Weź mnie do lekarza. Dobranoc. Wbijaj do mnie na bloga. Dobranoc. Weny, skarbie ;*
    Kocham Zayn'a.

    OdpowiedzUsuń