Zapukaliśmy do gabinetu, do którego po chwili weszliśmy. Nie czekając na przywitanie ze strony dyrektora, zaczęłam dopytywać go o wyniki.
- I jak? Zdaliśmy?
- Spokojnie, panno Green. – zaśmiał się i wstał, podając mi rękę. – Gratuluję, oboje zaliczyliście.
Nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko uścisnąć mu rękę i głęboko odetchnąć. Harry zrobił to samo i za chwilę byliśmy już na korytarzu. Tutaj już nie mogliśmy panować nad swoimi emocjami, więc zaczęliśmy skakać i cieszyć się jak dzieci z lizaka. Gdy zmęczyliśmy się naszym tańcem radości, wyszliśmy na świeże powietrze.
- Jak się czujesz, jako dorosła kobieta? – zapytał Harry szczerząc się w moją stronę.
- Na pewno nie jak dorosła kobieta! – zaśmiałam się. – Po prostu ukończyłam szkołę, nic wielkiego. Co ja gadam, na maksa się cieszę!
- No ja też. Mam pomysł. Myślę, że powinniśmy to oblać. – pokazał wszystkie ząbki.
- Dobry pomysł. Ale dzisiaj nie mogę. Mam już kilka spraw do załatwienia. – posmutniałam.
- Jutro?
- Czemu nie. – z uśmiechem zaakceptowałam propozycję.
- Okej. Ale wiesz co? Proponuję spotkanie u mnie. Kluby to przeżytek! – zaczął się śmiać. – Ale tak na serio… Będzie u mnie kilku znajomych, więc możesz wpaść.
- Brzmi nieźle. A co do klubów… Lubię je! – wykrzywiłam się.
- Przecież żartowałem. To do klubu za tydzień. – wyszczerzył się.
- Dobra! Ja muszę już lecieć. To o której jutro?
- 18.00? Adres wyślę ci sms’em.
- Okej. To do jutra w takim razie. – rzuciłam uśmiech w jego stronę.
Pożegnaliśmy się i skierowałam się w stronę przystanku. Przejrzałam rozkład jazdy i znalazłam autobus, który zatrzymuje się w pobliżu salonu samochodów, do którego chciałam pójść. Poczekałam jeszcze około pięciu minut i po chwili jechałam już właściwym autobusem. Gdy wysiadłam, od razu zobaczyłam wielki szyld sklepu, do którego dążę. Przed budynkiem stało wiele aut. Kilka od razu wpadło mi w oko. Weszłam dalej i zobaczyłam młodego chłopaka, miał na oko dwadzieścia pięć lat.
- Witam, w czym mogę pomóc?- spytał chłopak, który najwyraźniej był sprzedawcą.
- Dzień dobry. Szukam dla siebie auta. – uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
- Jakiego typu ma mniej więcej być? Jakiś konkretny kolor, upodobania? – odwzajemnił uśmiech i zaczęliśmy chodzić między pojazdami.
- Myślałam nad suv’em. Kolor raczej obojętny.
- Może ten by się nadawał? – pokazał mi na srebrne auto terenowe.
- Chciałabym raczej coś nowszego. – odparłam.
- Uważam, że ten będzie idealny. To Hyundai Santa Fe. Dość nowy rocznik, miał tylko jednego właściciela.
Przede mną stał czarny, potężny Suv. Mogę się założyć, że w tym momencie w moich oczach świeciło milion iskierek. Ten samochód jest piękny.
- Podoba mi się. Mogę spojrzeć do środka?- spytałam.
Po uprzednim zezwoleniu na dokładniejszy przegląd, sprawdzałam każdy centymetr tego cudeńka. Wszystko było jak nowe. Czarna skórzana tapicerka, delikatne srebrne elementy.
- I jak? Decyduje się pani na zakup? – powiedział uśmiechnięty chłopak.
- Chyba tak. Tak, na pewno.
To była chyba najszybsza decyzja w moim życiu. No ale cóż, miłość od pierwszego wejrzenia, czyż nie? Weszliśmy do budynku i po załatwieniu wszystkich formalności, chłopak podał mi kluczyki i dokumenty od auta. Powiem szczerze, że cena tego cacka najpierw trochę mnie przeraziła, ale zdecydowanie jest tego wart. Nawet nie będę wspominać ile ono kosztowało, ponieważ większość ludzi uznała by mnie za wariatkę. I słusznie z resztą.
- Dziękuję bardzo za zakup. – podał mi rękę sprzedawca.
- Ja również dziękuję. Do widzenia.
Wyszłam na zewnątrz i podeszłam do mojego nabytku, by po chwili do niego wsiąść. Odpaliłam silnik. Jaki piękny dźwięk. Ruszyłam i wyjechałam na drogę. To moje pierwsze auto i jestem bardzo podekscytowana jego zakupem. Prowadzi się go wspaniale. Tak, już go kocham. Pojechałam w stronę ulicy, na której znajduję się mieszkanie, które chcę obejrzeć jako pierwsze. Wjechałam na parking i zobaczyłam dość dużych rozmiarów budynek. Uśmiechnęłam się na myśl, że mogłabym tu zamieszkać. Wysiadłam z samochodu i elektrycznym pilotem zamknęłam jego drzwi. Ruszyłam w stronę wejścia. Od razu po przekroczeniu progu zobaczyłam recepcję, za której ladą stała wysoka brunetka. Podeszłam do niej i przywitałam się. Kazała mi trochę zaczekać, a po chwili zobaczyłam drugą kobietę, trochę starszą od recepcjonistki.
- Dzień dobry, nazywam się Carrie Johnson. W czym mogę pomóc? – zapytała z uśmiechem.
- Dzień dobry. Jestem Alex Green. Szukam mieszkania, podobno znajduje się tu jedno na sprzedaż. – odpowiedziałam kobiecie ciepłym tonem.
- Tak, zapraszam za mną.
Kobieta ruszyła w stronę windy, do której potem wsiadłyśmy. Wcisnęła przycisk z numerem 2 i winda ruszyła. Szczerze mówiąc, nie lubię wind. Wolę przejść się po schodach, niż tkwić w tej klaustrofobicznej przestrzeni, która na dodatek pędzi w górę, albo spada w dół. Usłyszałam cichy dźwięk, oznaczający zatrzymanie się na właściwym piętrze. Wyszłyśmy z malutkiego pomieszczenia i ruszyłyśmy holem.
- Na tym piętrze znajduje się tylko jedno mieszkanie. – poinformowała mnie kobieta. – Zapraszam do środka.
Pani Johnson otworzyła ciemno brązowe drzwi i weszłam do mieszkania. Stanęłam w miejscu i zaczęłam wzrokiem omiatać całą przestrzeń. Gdy już się ogarnęłam, skierowałam się w stronę bodajże kuchni. Spacerowałam tak około 10 minut podziwiając piękno tego mieszkania. Najbardziej spodobała mi się chyba sypialnia. To pewnie dlatego, że naprzeciw łóżka, pod ścianą, stało wielkie pianino. Uwielbiam grać, chociaż zbyt często tego nie robię. W domu matki nie ma żadnego instrumentu. Kocham muzykę, ale nie mogłam się w tej pasji jakkolwiek realizować. Moja mama ma delikatnie mówiąc ma uprzedzenie do grania, śpiewania i wszystkich rzeczy z tym związanych. Nawet wiem dlaczego, ale wolę o tym nie myśleć. Na pewno nie teraz.
- Jak się pani podoba to mieszkanie? – spytała kobieta wyrywając mnie tym samym z zamyślenia.
- Jest cudowne. Chyba myślę, że mogłabym się na nie zdecydować. – powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Dobrze, przejdźmy więc do biura.
Zjechaliśmy na dół windą i weszliśmy do małego pomieszczenia. Tam kobieta pokazała mi wszystkie dokumenty i objaśniła warunki umowy. Byłam tak zauroczona tym mieszkaniem, że nie przeraziła mnie nawet cena, jaką przyjdzie mi za to cudo zapłacić. Po załatwieniu wszelkich formalności i zapłaceniu kartą kredytową, podałyśmy sobie dłoń i pani Johnson przekazała mi klucze do mojego nowego mieszkania. Tak, mam własne mieszkanie! Nie wyobrażanie sobie nawet jak się cieszę. Jak na razie wszystko układa się po mojej myśli. Mam własny kąt, samochód… Jeszcze tylko praca. Wyszłam z budynku, dzierżąc w ręku klucze, które po chwili schowałam w torebce. Otworzyłam auto i weszłam do środka. Zatopiłam się w wygodnym fotelu i zaczęłam myśleć. Uważam, że dobrze by było odpuścić sobie dzisiejsze poszukiwania pracy. Szczerze, nie sądziłam, że uda mi się nabyć dzisiaj mieszkanie. Muszę kupić jeszcze trochę rzeczy, ponieważ chciałabym już dzisiaj się tam przeprowadzić. Po dziesięciu minutach rozmyśleń, wszystko było postanowione. Jadę na małe zakupy, potem do mojego poprzedniego miejsca zamieszkania, żeby zabrać wszystkie moje rzeczy. Przeprowadzę się już dziś. Jest dopiero 13.00, myślę, że spokojnie z wszystkim się wyrobię. Podanie o pracę złożę ewentualnie w poniedziałek, chyba nigdzie mi się nie spieszy. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i odpaliłam silnik. Ruszyłam w stronę mojej starej dzielnicy. Gdy dojechałam, zaparkowałam auto przed budynkiem i z niego wyszłam. Gdy wkroczyłam do domu, moja mama od razu przywitała mnie radosnym okrzykiem.
- I jak? Kupiłaś coś? – zapytała z entuzjazmem.
- Nie, niestety mi się nie udało… - powiedziałam z udawanym smutkiem.
- Córeczko, nic się nie stało, następnym razem na pewno się uda. – pocieszała mnie.
- Żart! – krzyknęłam. – Kupiłam samochód i mieszkanie!
- Oh, jak się cieszę! Ale mnie nabrałaś. – pogroziła mi palcem, ale po chwili wybuchła śmiechem i wzięła mnie w swoje objęcia.
Gdy tylko mnie puściła, pobiegła na przedpokój i spojrzała przez okno.
- Świetne te auto! Tom, chodź zobacz! - zawołała mojego tatę, który po chwili także zachwycał się moim nabytkiem.
- No niezły samochód sobie wybrałaś. Lepszy niż mój! – powiedział tata.
- Dzięki, mam po prostu dobry gust. – wyszczerzyłam się. – Idę na górę się spakować.
- Co? Już się przeprowadzasz? – zapytała mama.
- Kupiłaś mieszkanie? – tata był zdezorientowany przez jego niedoinformowanie.
- Tak, kupiłam. Już dzisiaj chcę się tam przenieść. Mieszkanie jest urządzone, ale muszę zabrać wszystkie swoje rzeczy i kupić kilka nowych.
- No dobrze. Tak się cieszę. – mama znowu mnie przytuliła.
Moja mama cieszy się z mojego szczęścia, czy raczej z tego, że w końcu się przeprowadzam? Nieważne… Weszłam na górę i zaczęłam pakować wszystko do kartonów, które dostarczył mi tata. Nie było tego jakoś mega dużo, ale kilka kartonów zapełniłam.
Stałam w drzwiach pustego już pokoju. Tyle wspomnień… Zarówno tych złych jak i dobrych. Mam nadzieję, że razem z nowym łóżkiem, przyjdą nowe sny. Lepsze sny. W tym pokoju przeżyłam kilka strasznych nocy. Kilka? Co ja gadam! Kilkadziesiąt. Koszmary non stop. To straszne, jak jedno wydarzenie może zniszczyć całe życie człowieka. Ale teraz nadchodzi nowe życie. Czas zacząć wszystko do nowa i nie myśleć już o przeszłości. Jak pomyśle sobie co kiedyś zrobiłam… W moim gardle od razu formuje się wielka gula.
Potrząsnęłam głową, próbując wyrzucić z głowy wszystkie złe myśli. Teraz nie m na to czasu. Zawołałam mojego tatę, aby po chwili wynosić z nim pudła na dwór. Zapakowałam wszystko do bagażnika, co nie było raczej trudne. Rodzice obiecali, że mój pokój zostanie pusty, w razie gdybym chciała się tu przespać, albo ewentualnie wrócić na stałe. Nie sądzę, że to się kiedyś stanie, ale miło z ich strony. Chyba mnie jeszcze kochają. Pożegnałam się z nimi i wsiadłam za kierownicę. Gdy odjeżdżałam, w lusterku widziałam jak do mnie machają. Spokojnie, wyprowadzam się do innej dzielnicy Londynu, nie na Alaskę. Zatrzymałam się pod Tesco, w celu zakupienia prowiantu. Po zaparkowaniu auta, weszłam do sklepu i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy do koszyka. Muszę się nieźle zaopatrzyć, przecie teraz sama będę musiała gotować sobie obiady. Tak szczerze mówiąc, to o tym wcześniej nie pomyślałam. Przecież ja nie umiem gotować. Mniejsza o to, nauczę się. Przecież to nic trudnego, prawda? Wzięłam jeszcze jakieś garnki, patelnie, sztuće, zestaw talerzy itp. Po Prutu wszystko co wpadło mi w dłonie. Zapłaciłam za zakupy i wpakowałam je na przednie siedzenie auta. Teraz cały mój samochód jest zapakowany. Nawet mrówka by tu nie weszła. Okazało się, że parę minut od mojego nowego mieszkania znajduje się drugie Tesco. Ekstra. Będę miała bliziutko do sklepu.
Właśnie stałam w progu mojego mieszkania. Cudowne uczucie. Musiałam zrobić kilka kursów, żeby przytargać wszystkie moje rzeczy na górę. Nawet pokusiłam się o jazdę windą. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam rozpakowywać wszystko na swoje miejsce. Lodówka po chwili zapełniła się, a szafa nie świeciła już pustkami. Tak czy siak, muszę niedługo jechać na ciuchowe zakupy, bo moja garderoba zrobiła się strasznie nudna. Byłam tak zajęta całym dzisiejszym dniem, że nawet nic nie jadłam. Wyciągnęłam z lodówki jajka i usmażyłam z nich jajecznicę. Przynajmniej to danie wychodzi mi doskonale. Po zjedzeniu kolacji, wzięłam długi prysznic i położyłam się do łóżka. Wspominałam, że mam najlepsze łóżko na świecie? Jest mega wielkie, miękkie i takie wygodne, że mogłabym leżeć w nim bez przerwy. Nakryłam się kołdrą i w mgnieniu oka zasnęłam.
________________________________________________
Przepraszam, że jest taki krótki, nudny i ogólnie strasznie nieudany, ale moja aktualna forma nie pozwala mi na nabazgranie czegoś bardziej zadowalającego. Poza tym musiałam jakoś przedstawić tą całą przeprowadzkę i tak dalej, żeby móc przejść dalej. Teraz zacznie się trochę więcej dziać, chociaż i tak akcja dopiero się rozkręca. Wymyśliłam takie coś, że nie mogę się doczekać jak to napiszę. Gdy ta tajemnica się wyda... Uhuh, nie mówię nic więcej! Powiem tylko, że już niedługo pojawi się nowa postać, która nieźle namiesza.
I przepraszam, że tak długo czekaliście.
Kocham Was!
Nic nie szkodzi. Rozdział świetny!!
OdpowiedzUsuńżyczę ci weny
zapraszam do mnie: (nowe rozdziały):
nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
przypadek-niesadze.blogspot.com
CUDOWNY <3
OdpowiedzUsuńI przepraszam, że to tak okropnie krótki komentarz, ale nir mam czasu, pisze, żebyś wiedziała, że przeczytałam ;* Jak znajdę chwilę, to napisze dłuższy, obiecuję <33
Też Cię kocham, wiesz? ^^ ;**
Jak dla mnie ta długość jest w sam raz <3
OdpowiedzUsuńRozdział - cudowny!!! <3 Po prostu niesamowity! Normalnie słów mi brak!!! <3
Już się nie mogę doczekać następnego rozdz.!!! <3 <3 <3
Ciekawe kto tak namiesza!!! <3 :****