Gdy wróciłam do domu, nie obyło się oczywiście bez pytań o to, dlaczego wróciłam tak szybko ze szkoły i tak dalej. Moją odpowiedzią było jedynie jakieś niezrozumiałe burknięcie i wejście po schodach do mojego pokoju. Rzuciłam torbę na podłogę i położyłam się na łóżku. Postanowiłam odrobinę się przespać po tej wyczerpującej wędrówce ze szkoły do domu. Po chwili moje oczy zamknęły się, a ja pogrążyłam się w bezkresnej krainie snów. Po jakimś czasie, obudziło mnie głos znad mojej głowy.
M: Alex, masz gościa. – powiedziała z uśmiechem. – Czeka na dole, chodź szybko.
Kurwa, co znowu… Listonosz, czy jak? Zwlokłam się z łóżka i przechodząc obok szafy, spojrzałam w wielkie lustro. Moje rozczochrane włosy sterczały niedbale we wszystkich miejscach, w których sterczeć nie powinny. Pomijając ten fakt, zeszłam po schodach powłócząc nogami, by po chwili zobaczyć Zayn’a stojącego w przedpokoju. Co do kurwy nędzy?!
Z: Gotowa? – zapytał z uśmiechem.
J: Co? Na co? – moja mama stała obok uśmiechnięta od ucha do ucha.
Z: Idziemy do Crocks. Zapomniałaś?
J: Przecież mówiłam ci, że… - nie dane mi było skończyć, bo chłopak nagle mi przerwał.
Z: Nie martw się, jestem pewien, że rodzicie jednak ci pozwolą. – spojrzał na moją uradowaną matkę.
M: Och, oczywiście! Idźcie dzieciaczki i bawcie się dobrze! Alex, przebierz się i uczesz, bo wyglądasz jakbyś dopiero co z łóżka wstała.
J: Bo wstałam. – zmierzyłam chłopaka groźnym wzrokiem, na co tylko szerzej się uśmiechnął.
Postanowiłam jednak dłużej się nie przeciwstawiać i poczłapałam na górę. Na szczęście Zayn został na dole i dalej czarował moją rodzicielkę słodkimi komplementami. Żałosne. Wyciągnęłam z szafy czarne, obcisłe rurki i dobrałam do tego białą, luźną bluzkę na ramiączkach. Uczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Poprawiłam makijaż i założyłam krótką, jeansową kamizelkę. Wzięłam małą torebkę, do której włożyłam telefon, pomadkę, tusz do rzęs i papierosy. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam całkiem nieźle. Z resztą, po co ja się przejmuję? Ten typek zaczyna grać mi na nerwach. No nie powiem, jest bardzo przystojny, ale dlaczego taki nachalny? Wypuściłam głośno powietrze i zeszłam schodami na dół. Zayn stał oparty bokiem o ścianę, a mama krzątała się w kuchni obok. Podeszłam do drzwi wejściowych, a chłopak posłał mi łobuzerski uśmiech. Przewróciłam oczami i nacisnęłam klamkę, by wyjść po chwili na zewnątrz. Na podjeździe stało czarne BMW. No tak, ma BMW. Mulat podszedł do drzwi od strony pasażera i otworzył mi uprzejmie drzwi. W sumie moglibyśmy pójść pieszo, to przecież 20 minut drogi. Nie chciałam jednak zaczynać jakiejś kłótni, żeby jak najszybciej wrócić bezpiecznie do domu. Wgramoliłam się do auta i dziękowałam Bogu, że nie założyłam szpilek. Tak niskie zawieszenie, nie powinno znajdować się w żadnym aucie dla kobiety. Zayn przeszedł na drugą stronę auta i zasiadł na miejscu kierowcy. Odpalił auto i ruszył z piskiem opon w stronę centrum. Złapałam się uchwytu w drzwiach, żeby przypadkiem nie przewierciło mnie przez siedzenie pod wpływem prędkości. Jechał tak szybko, jak nigdy jeszcze nie miałam okazji. Już mi się to nie podoba. Chłopaka co chwila zerkał na mnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy, jakby chwalił się, jak to on potrafi szybko jeździć. Miałam ochotę sprzedać mu liścia, a znam go praktycznie od wczoraj. Czy on nie jest tym grzecznym chłopcem z boysband’u dla młodziutkich, zepsutych panienek? Może chce się po prostu przede mną popisać. Tak, tylko ciekawe po co. Z zamyśleń wyrwało mnie nagłe szarpnięcie auta. Jesteśmy na miejscu. Zastanawiam się, czy Zayn kupił sobie prawo jazdy przez Internet, czy naprawdę zdawał testy. Ja bym mu nie pozwoliła zaliczyć z taką nieodpowiedzialną jazdą, jaką mi przed chwilą pokazał. Złapałam za klamkę, ale drzwi nie ustąpiły. Serio? Zamknął je? Uśmiechnął się na moje nieudane próby otworzenia pojazdu i po chwili sam z niego wyszedł kierując się od razu w stronę drugich drzwi. Otworzył je, a ja rzuciłam mu niemiłe spojrzenie i wyszłam z samochodu. Poprawiłam bluzkę, włosy i zaczęłam iść w stronę Crocks. Często przychodzę do tej kawiarenki. Nie jest zbyt duża, ale są tu pyszne ciasta i niesamowita kawa. Popchnęłam drzwi i znalazłam się w środku pustego prawie lokalu. Szybko podeszłam do ostatniego stolika pod oknem i odsunęłam sobie krzesło, uprzedzając w tym Zayn’a. Stara się udawać gentlemana, czy jak? Po chwili chłopak usiadł naprzeciwko mnie i ruchem ręki przywołał kelnerkę. Była to młoda dziewczyna, którą często tu widywałam. Ma na imię Rita, trochę się znamy. Czasami siada razem ze mną i rozmawiamy sobie o plotkach, sprawach rodzinnych i tak dalej. Teraz jednak, zamiast przywitać się ze mną, wpatrywała się w Zayn’a jak w jakieś bóstwo. Po chwili potrząsnęła głową i jakby obudziła się z transu.
R: Witam państwa, co mogę podać? – spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko, jakby dopiero teraz mnie zauważyła.
J: Poproszę zwykłą kawę. – odpowiedziałam szybko uśmiechając się do dziewczyny.
Z: Ja także. – chłopak obdarzył kelnerkę niebiańskim uśmiechem.
Rita odeszła, jakby zatopiona w myślach. Postanowiła nie owijać w bawełnę i spytać wprost, czego ten chłopak ode mnie chce. To trochę dziwne, prawda? Ta cała sytuacja. On jest dziwny. Chociaż nie, może to jest normalne? Po prostu zaprosił mnie do kawiarni, chce mnie poznać albo coś w tym stylu.
J: No więc… Dlaczego chciałeś się spotkać?
Z: Tak się składa, że mam dla ciebie pewną propozycję.
J: Tyle to już wiem. Może coś więcej? – nie miałam najmniejszej ochoty tu z nim siedzieć.
Z: Ależ jesteś niecierpliwa. – zaśmiał się cicho. – Chodzi o moich rodziców. Uważają mnie za lekko mówiąc, niezdolnego do miłości. Może i mają rację, ale nie w tym rzecz. Potrzebuje kogoś, kto będzie udawał moją dziewczynę przed moimi rodzicami.
I w tym momencie opadła mi szczęka. Patrzyłam się na niego z niedowierzającym wyrazem twarzy i miałam ochotę parsknąć mu śmiechem w twarz.
J: Żartujesz sobie, prawda? – zaśmiałam się cicho. – Niezły żart.
Z: Alex, to nie jest żart. Mówię całkowicie serio. Muszę im pokazać, że jednak potrafię być z kimś w związku, żeby w końcu się ode mnie odczepili. – mówił z poważną miną.
J: Co? Bardzo śmieszne! I po to mnie tu zaprosiłeś? Żeby robić sobie jakieś głupie żart? Zayn, jesteś palantem! – wstałam od stołu i sięgnęłam po torebkę.
Z: Poczekaj! Siadaj na chwilę. Daj mi to wyjaśnić. – zrezygnowana postanowiłam dać mu chwile.
J: Masz minutę. Oczywiście tylko wtedy, jeśli to nie jest jakiś kawał.
Z: To nie jest kawał. Mam sporo roboty i nie potrzebuję moich starych na głowie. Szczerze mówiąc, wisi mi to, co o mnie sądzą, ale chcę im w końcu coś udowodnić. Wtedy będę miał ich z głowy. Wystarczy tylko, że trochę się do mnie poprzytulasz, pójdziemy do nich na obiad raz, czy dwa. Nic więcej.
J: Kurwa, nie wierzę! Czy ty jesteś normalny?! – zaczęło mnie to śmieszyć.
Z: Nie krzycz tutaj. To tylko udawany związek, nic wielkiego. – powiedział obojętnie.
J: Ach tak, udawany związek. To dlaczego nie możesz wziąć do tego związku jakiejś innej dziewczyny, którą znasz dłużej niż jeden dzień?
Z: Jakby ci to wytłumaczyć… - zamyślił się. – Po prostu wszystkie dziewczyny, które znam dłużej ni ż jeden dzień, zdążyłem już przelecieć.
Moja szczęka opadła jeszcze niżej, a oczy stały się większe niż powinny być.
J: Jesteś jakiś popieprzony. Wychodzę stąd i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
Wstałam ponownie z krzesła, złapałam za torebkę i zrobiłam krok w stronę drzwi. Po chwili poczułam jednak uścisk na nadgarstku, który przerwał mi w pół kroku. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayn’a sięgającego do mojej ręki przez stolik.
Z: Czekaj. Tylko tydzień. Taki okres próbny. Usiądź jeszcze na chwilę. – z jego oczu mogłam wyczytać… smutek?
J: No dobra. – usiadłam powrotem na miejscu. – Myślisz, że nie mam co robić, tylko siedzieć z twoimi rodzicami i obściskiwać się przy nich z tobą? To jest jakieś śmieszne.
Z: Może dla ciebie tak, ale dla mnie to jest na poważnie. Znaczy się na tyle poważnie, na ile poważny może być fikcyjny związek. – utopił wzrok w płaskiej powierzchni stolika. – Zapłacę ci.
J: Przestań! Nie chcę twoich pieniędzy. Może umówmy się tak. Trochę ze sobą „pochodzimy”, a potem zerwiemy. A ty dasz mi spokój i nie będziesz nic ode mnie chciał. – na twarzy chłopaka rósł powoli uśmiech.
Z: Zgoda.
Ło jery! Ale się porobiło... Alex z Zayn'em? Haha, chcę to zobaczyć xD Oni się po tym tygodniu wzajemnie wykończą :D No nic, KOCHAM i czekam na czwóreczkę ;**
OdpowiedzUsuń+ Zajebisty, oczywiście <3
Niesamowity <3 Nie wierzę, zgodziła się :D
OdpowiedzUsuńOj, chyba będzie ciekawie :) Nie chyba, a raczej na pewno <3
Nie mogę się doczekać następnej części :****